"Super Express": - Czy na tzw. taśmach PSL, dotyczących nadużyć w państwowej spółce Elewarr, usłyszała pani coś, czego wcześniej nie wiedziała o koalicjancie?
Julia Pitera: - Przyznam, że pan Łukasik, jeden z bohaterów taśm, jest osobą, która ma swoje problemy z prawem i wolałabym, żeby jakiekolwiek oskarżenia wysuwała osoba, która jest wiarygodna. Tym bardziej że mając taką wiedzę podczas pełnienia funkcji prezesa Agencji Rynku Rolnego, powinien był ją ujawnić. Informacje, które padają z jego ust, powinny zostać zweryfikowane.
- Pada m.in. nazwisko ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Powinna powstać komisja śledcza?
- Dajmy posłom pracować nad przepisami prawa. Na pewno taśmy nie pozostaną bez reakcji - jakiej, nie jestem w stanie przewidzieć. Bez wątpienia pan minister powinien się ustosunkować do tych informacji.
- Do PO docierały informacje o nadużyciach w tej i innych sprawach?
- Pamiętam komentarz jednego z kolegów z PSL, który stwierdził, że członkowie rodzin też muszą gdzieś pracować.
- Nie mierzi pani, że takie deklaracje z ust koalicjanta padają?
- Nigdy nie ukrywałam, że takie praktyki potępiam. Tylko że kiedy próbowałam te kwestie uregulować w ustawie antykorupcyjnej, spotkałam się z ogromnym oporem ze strony PSL.
- Może po prostu jest ciche przyzwolenie na takie praktyki PSL? Ot, cena za trwanie koalicji.
- Takiego przyzwolenia nie ma i nie wyobrażam sobie, żeby było.
- PSL dalej robi swoje?
- Pamiętajmy jednak, że choć ten mechanizm, z którego korzysta PSL, nadal działa, to został znacząco ograniczony i nie przybiera rozmiarów znanych z lat poprzednich. Mam też nadzieję, że PSL zrozumie wreszcie, że jego praktyki są po prostu szkodliwe dla państwa.
- Wierzy pani w to zrozumienie? Mentalność ludzi PSL wydaje się niereformowalna.
- Mentalność ulega zmianom i myślę, że ludowcy takim zmianom będą musieli się poddać.
- Bo PO tupnie nogą?
- To już pana słowa. Niemniej takie praktyki należy piętnować.
Julia Pitera
Posłanka PO. Była minister ds. korupcji