Afera taśmowa obnażyła to, że najważniejsi politycy w Polsce nie są chronieni przed podsłuchami. Ale wcześniej tak nie było. Niektórzy ministrowie sami zabezpieczali się przed tym, by nikt niepowołany nie nagrał ich rozmów. Sposób Radosława Sikorskiego zdradził Roman Giertych.
- Radek w rządzie PiS czuł się coraz gorzej. Chodziło o działalność Antoniego Macierewicza i to, co robił ze służbami specjalnymi, ale też wspólnie źle ocenialiśmy Zbigniewa Ziobrę, Mariusza Kamińskiego i Bogdana Święczkowskiego. To nas zbliżyło - wspomina Giertych czasy, gdy był w rządzie PiS-Samoobrona-LPR. - Knuliśmy razem przeciwko Macierewiczowi, na rozmowy umawialiśmy się na pokładzie jednego z rządowych jaków. Tam panował niemożliwy hałas i wiedzieliśmy, że to jest jedno z nielicznych miejsc, gdzie nie można nas podsłuchać - zdradza Giertych w "Gazecie Wyborczej".
Najwyraźniej w rządzie PO Radosław Sikorski poczuł się dużo pewniej i na rozmowy zaczął umawiać się drogich restauracjach. Był pewny, że nikt go nie nagra. Ale się przeliczył...