- Niezależność oznacza w tym kontekście nie tylko to, żeby szef NBP nie czuł się podwładnym i nie zachowywał jak podwładny rządu czy kogokolwiek, nie odbierał od premiera instrukcji. Niezależność oznacza też rygorystycznie pojmowaną apartyjność. Oznacza, że powinien on podejmować decyzje, kierując się wyłącznie ustawowo zakreślonymi celami banku centralnego i swoją wiedzą ekonomiczną, a nie chęcią dopomożenia jakiejś partii lub zaszkodzenia innej - pisze na stronie wPolityce.pl publicysta tygodnika "Sieci", Piotr Skwieciński.
Z zapisu ujawnionego przez "Wprost" nagrania wynika, że Marek Belka dał się wciągnąć w pertraktację. Wysłuchał oczekiwań Bartłomieja Sienkiewicza, po czym przedstawił swoje warunki. - Nie przyjął potulnie instrukcji; był w pertraktacjach stroną równouprawnioną - dodaje Skwieciński.
Według Piotra Skwiecińskiego, szef NBP złamał zasadę niezależności zarządzanej przez niego instytucji, w momencie, gdy zgodził się, aby bank centralny podjął działania mające pomóc rządzącej partii. To był układ typu "coś za coś". Celem operacji, których miał dokonać Belka było niedopuszczenie do sytuacji przejęcia władzy przez konkretną partię polityczną. - I w ten sposób, w mojej opnii, (Belka) złamał zasadę niezależności NBP - kontynuuje publicysta.
Piotr Skwieciński zaznaczył również, że zasada apartyjności banku centralnego jest niezywkle ważna dla państwa. Według dziennikarza, opozycja powinna podjąć zdecydowane kroki w sprawie pozbawienia Marka Belki sprawowanej funkcji.
- Jeśli Marek Belka sam nie wyciągnie konsekwencji z tej sytuacji, jeśli nie złoży dymisji, to opozycja powinna podjąć próbę usunięcia go ze stanowiska w jedyny sposób, w jaki zgodnie z prawem (prezes NBP jest w okresie swej kadencji praktycznie nieusuwalny wbrew własnej woli) może to zrobić. Powinna mianowicie złożyć wniosek o postawienie go przed Trybunałem Stanu - podsumowuje Skwieciński.