"Super Express": - Co jeszcze może wyniknąć z afery informatycznej?
Roman Osica: - Na pewno możemy się spodziewać kolejnych odsłon i zatrzymań. To pewne.
- Wszyscy są ciekawi, jak się to skończy.
- Nie sądzę, żeby to była afera, która dotknie szczytów władzy, czyli np. ministrów. A to dlatego, że do korupcji dochodziło na niższych poziomach. Udowodnienie ministrowi, że wiedział o niej i się na nią godził, jest bardzo trudne. Moim zdaniem ta afera jest zupełnie apolityczna. Ci ludzie wyznają politykę pieniądza, a nie politykę partyjną. Dążyli do tego, żeby mocować swoich ludzi w różnych instytucjach, którzy będą dla nich ustawiać przetargi. To jest bardzo naganne, ale ja w tej chwili martwię się o środki unijne.
- Będziemy musieli się tłumaczyć w Brukseli? Dostaniemy po kieszeni?
- Być może będziemy musieli oddać grube pieniądze, jeśli śledztwa zakończą się postawieniem zarzutów i ukaraniem kogoś. Unia jest bardzo na takie rzeczy wyczulona, natychmiast reaguje i zamraża środki. Oby nie kazała ich zwracać, ale podejrzewam, że może się tak skończyć. Tego powinniśmy się bać, bo może to mieć straszne konsekwencje dla budżetu. Możemy na tym bardzo dużo stracić i to chyba miał na myśli rzecznik CBA, mówiąc, że to największa afera korupcyjna w Polsce.
- Zgadza się pan z nim?
- Myślę, że tak. Najprostszym wyznacznikiem może być zarzut wzięcia łapówki rzędu kilku milionów złotych, który postawiono już Andrzejowi M., szefowi Centrum Projektów Informatycznych MSWiA. Jeszcze nikt takiego zarzutu korupcyjnego w Polsce nie dostał. A to, że Andrzej M. otrzymał status małego świadka koronnego, świadczy o tym, że ta sprawa rzeczywiście będzie rozwojowa. Jeśli współpracuje z organami ścigania, to bać się powinni wszyscy, którzy mieli styczność z lewymi przetargami.
- Czyli kolejne zatrzymania?
- Tego jestem pewien i zapowiedział to szef CBA. To będą osoby na podobnym szczeblu, może jeszcze jakiś wiceminister, były lub obecny.
- Ktoś wyżej?
- Raczej nie. Chyba że ktoś nas zaskoczy. Ta afera dotyczy osób niższego szczebla. Ale wielkość afery nie mierzy się tym, jakie postaci były zaangażowane w korupcję, tylko sumami pieniędzy.
- Aferą informatyczną powinna się zająć nowa komisja śledcza w parlamencie?
- Na tym etapie jeszcze chyba nie. Komisja śledcza, jeśli już, powinna być powołana po zakończeniu śledztwa. I tylko wtedy, gdy się okaże, że nie wszystko zostało wyjaśnione przez inne organy.
Rozmawiał Bartłomiej Nakonieczny