AFERA MIĘSNA. Jarosław Naze: To margines, ale szara strefa istnieje

2013-04-05 4:00

W ciągu roku odnotowujemy kilkanaście podobnych przypadków i obecnie toczy się kilka dochodzeń w prokuraturach

"Super Express": - Otto Bismarck ostrzegał, że lepiej, żeby ludzie nie wiedzieli, jak się robi kiełbasę i politykę. Polityka u nas śmierdzi na kilometr, ale teraz na ludzi padł blady strach, gdy dowiedzieliśmy się, że istnieje taka możliwość, że zajadamy wędliny z padliny.

Dr Jarosław Naze: - Uspokajam Czytelników "Super Expressu", że jest to sytuacja jednostkowa.

- Wie pan, to tak jak trafić szóstkę w totka - mało komu trafia się to w życiu, ale komuś się trafia. Ludzie boją się, że ktoś im wciska parówki z nieświeżego mięsa.

- Jeżeli tak podchodzimy do sprawy, to z pewnością nikogo nie pocieszę, że w ciągu roku odnotowujemy kilkanaście podobnych przypadków i w chwili obecnej toczy się kilka dochodzeń w prokuraturach. Jest to jednak margines na tle olbrzymiej produkcji mięsa w Polsce, która przebiega według odpowiednich standardów. Przypadek, który omawiamy, ukazuje istnienie w Polsce szarej strefy. Klasyczna sytuacja: nielegalna produkcja i nielegalny handel, którego w świetle oficjalnych dokumentów w ogóle nie było. W gronie tysięcy uczciwych producentów i handlowców - tak jak w każdej innej branży - zawsze znajdzie się osoba, która dążąc do osiągnięcia zysku, popełnia przestępstwo. Weźmy przykład nielegalnej produkcji alkoholu. Są osoby, które uprawiają taki proceder. Ale przecież nie będziemy winić inspekcji handlowej za to, że nie nadzoruje nielegalnej produkcji alkoholu.

- Wygląda na to, że po prostu powinniśmy pogratulować policji i modlić się, żeby nieuczciwych ludzi w branży mięsnej było mniej niż uczciwych.

- Żeby takich sytuacji było jak najmniej, trzeba wzmóc czujność organów ścigania. Zresztą nasza współpraca z policją, z prokuraturą, z CBA układa się świetnie. Na przykład ujawnienie tego konkretnego przypadku wyglądało następująco: od dłuższego czasu monitorujemy doniesienia o środkach transportu, dochodzą pewne niepokojące sygnały. Tak oto uczulona przez nas policja szukała transportu koni, który mógł się kierować do nielegalnej rzeźni, tymczasem w samochodzie znaleźli padłe zwierzęta. Idąc tym tropem, odnaleziono również ukryty magazyn. Policja rzeczywiście zadziałała właściwie i skutecznie, ale nie biję jej braw.

- Dlaczego?

- Żeby mieć niezbite dowody, że ktoś dokonuje czynności nielegalnych, trzeba go złapać na gorącym uczynku. Gdyby policjanci zadziałali z pewnym opóźnieniem, to mielibyśmy bezpośredni dowód wykorzystywania takiego czy innego surowca do produkcji mięsa. Na dzień dzisiejszy udowodnione jest tylko to, że zatrzymano samochód, w którym przewożono zwierzęta, które w takim stanie nie powinny były się w nim znajdować. Czy były wiezione na pozorowany ubój? Na to dowodów nie ma. W związku z tym prokurator opiera się wyłącznie na zeznaniach świadków, które mogą wskazywać na prawdopodobieństwo takiego procederu.

Dr Jarosław Naze

Zastępca głównego lekarza weterynarii