Afera AMBER GOLD: Kościół musi oddać pieniądze od MARCINA P.

2012-09-22 4:30

Dominikanie z Gdańska powinni zwrócić pieniądze, które wspaniałomyślnie podarował im Marcin P. (28 l.), były szef Amber Gold. Dostali przecież ponad milion, który wcześniej został ukradziony innym ludziom! To nie jest wyłącznie opinia oburzonych internautów. Tak sądzi profesor, teolog i moralista ks. prof. Paweł Góralczyk (69 l.). A co na to dominikanie? Nic. Wokół sprawy zapadła klasztorna cisza.

Gdański kościół pw. św. Mikołaja to była ulubiona świątynia Marcina P. i jego żony Katarzyny (28 l.). Po jednym z wyroków poszli się tam pomodlić i dali na kościół 100 tys. zł. - Postanowiliśmy z Kasią, że to będzie nasze dziękczynienie za niski wyrok - tak opowiadał "Gazecie Wyborczej" Marcin P., kiedy jeszcze chodził na wolności. Później były kolejne darowizny. W sumie nawet 1,2 mln złotych. Co się stało z tymi pieniędzmi? Poszły na remont kościoła, na potrzeby zakonników? Nie wiadomo.

Ks. prof. Paweł Góralczyk (69 l.), kierownik Katedry Teologii Moralnej Fundamentalnej na Uniwersytecie kard. S. Wyszyńskiego w Warszawie, wie jednak jedno: te pieniądze trzeba zwrócić! - Pieniądze ofiarowane ojcom dominikanom nie były czystymi pieniędzmi. Zostały ukradzione. Dominikanie mając teraz świadomość, w jaki sposób te pieniądze zostały uzyskane, powinni je zwrócić. I koniec. W tej sprawie nie może być dyskusji - oświadczył ksiądz pallotyn.

Dominikanie nie chcą o sprawie rozmawiać. O. Jacek Krzysztofowicz (43 l.), którego małżeństwo P. uwielbiało, na dźwięk tytułu "Super Express" rozłączył się. O. Michał Mitka, przeor klasztoru, powiedział więcej. Usłyszeliśmy: "Nie rozmawiam w tej sprawie. Żadnych komentarzy" i rzucił słuchawką.

Pieniądze od Marcina P. to trudny temat dla zakonników. Ale np. nie dla Akson Studio, producenta filmu "Wałęsa" w reżyserii Andrzeja Wajdy (86 l.). Marcin P. sypnął im 3 mln zł. - My z tymi pieniędzmi nie chcemy mieć nic wspólnego - oświadczył honorowo Michał Kwieciński, szef Akson Studio.

Tymczasem sąd w Gdańsku ogłosił właśnie upadłość Amber Gold. Oznacza to, że klienci firmy mogą odzyskać swoje pieniądze dopiero za mniej więcej dwa lata. I w dodatku tylko ok. 25 proc. tego, co zainwestowali. Resztę ich pieniędzy Marcin P. może gdzieś schował, przejadł... Nie wiadomo. Wiadomo na pewno, że część porozdawał.