Adrian Zandberg

i

Autor: Marcin Wziontek / SE

Adrian Zandberg: Przeminęło z "Odrą"

2020-09-19 7:29

Jeansy ze szczecińskiej "Odry" nosiła kiedyś cała Polska. Dziś z dawnej potęgi pozostała tylko resztka załogi. Zmiana ustroju, nazwy, upadek, potem nowi, prywatni właściciele... Historie podobne do tej, którą opowiedziały mi panie maszynarki w Szczecinie, wydarzyły się w latach 90. w dziesiątkach polskich miast. Niestety, wiele z nich kończy się teraz podobnie.

Na ostatniej prostej załoga Odry pracowała dla belgijskich biznesmenów, państwa Jurgen Van Kammena i Dominique de Blieck. Od dłuższego czasu w firmie nie działo się najlepiej. W kwietniu właściciele ulotnili się jak kamfora, zostawiając pracownice na lodzie. Panie maszyniarki, w większości w wieku przedemerytalnym, zostały bez pensji. Nikt nie dał im nawet wypowiedzeń. W środku pandemii żyją w zawieszeniu, bez źródeł utrzymania i bez papierów, które pozwoliłyby im ubiegać się o świadczenia.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Koalicja przetrwa, ale ziobrystów wykastrują i spacyfikują - Walczak o przyszłości Zjednoczonej Prawicy

Na spotkaniu panie maszyniarki powtarzały jak zaklęcie: "nie ma w tym żadnej naszej winy". Faktycznie, one swoją pracę wykonywały bez zarzutu. Jeśli do kogoś można tu mieć pretensje, to do właścicieli firmy. Oraz, niestety, do państwa.

Panie już w kwietniu powiadomiły o swojej sytuacji Państwową Inspekcję Pracy. Dopraszały się o interwencję w kolejnych miesiącach. Odpowiedź? Inspekcja im nie pomoże, bo... podczas epidemii nie obsługuje nowych skarg. Co muszą zrobić pokrzywdzeni pracownicy, żeby państwo nie pokazało im pleców? Inspekcja zaczęła robić to, co do niej należy dopiero po licznych interwencjach i reportażu w telewizji.

Historia pań maszyniarek ze Szczecina pokazuje niestety przykrą prawdę o naszym państwie. Kto ogląda wojskowe parady albo buńczuczne konferencje ministrów, mógłby uznać, że jesteśmy potęgą. Ale dziwnym trafem to silne państwo nie potrafi stanąć w obronie najsłabszych. W dodatki ciężko tu liczyć na zmianę. W Sejmie głosowaliśmy właśnie "koronawirusową" nowelizację budżetu. Rząd znalazł dodatkowe pieniądze na wiele celów. Te środki pójdą na zbrojenia, na resorty siłowe, ale na obronę okradanych i oszukiwanych pracowników - nie. Budżet Inspekcji jest równie żałosny, jak był.

Problemy gospodarcze trwają. Nawet jeśli to tylko spowolnienie, a nie głęboki kryzys, to sytuacji takich, jak ta ze Szczecina, będzie sporo. Nasze państwo udaje, że problemu nie ma. To bardzo zły sygnał. Bo nie robiąc nic, w praktyce staje po stronie nieuczciwych pracodawców.