Adrian Zandberg

i

Autor: Marcin Wziontek / SE

Adrian Zandberg o pomocy dla Białorusi: Solidarność nie tylko w słowach

2020-08-16 15:00

Kiedy piszę te słowa, trwa kolejny dzień białoruskich protestów. To już nie tylko blokady ulic, ale i strajki. Sprzeciw wobec nieuczciwych wyborów rozlał się szeroko poza wielkie miasta. Protestują robotnicy, ale też mieszkańcy wsi. Brutalne pacyfikacje, których ofiarą padły setki rannych i tysiące aresztowanych, póki co protestów nie zgasiły. Nikt nie wie, jak skończy się białoruski bunt. Jedno wiemy już jednak niestety aż za dobrze. Europa reaguje wolno i niechętnie. Znów okazało się, że Białoruś jest gdzieś daleko. Zbyt daleko, żeby zachować się solidarnie.

Takie znieczulenie widzieliśmy już parę lat temu. Wtedy mało kogo obchodziły ofiary wojny w Syrii. Ludzie, którzy uciekali przed wojną, natrafili na mur obojętności. Więcej - przywitała ich rozkręcona na wielką skalę nienawiść. Cyniczni politycy, także w Polsce, zrobili sobie wtedy ze szczucia paliwo polityczne.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Rosyjskie czołgi rozjadą białoruską rewolucję? Łukaszenka prosi Putina o pomoc. ANALIZA Tomasza Walczaka

Niestety, ta historia może się powtórzyć. Jeśli Łukaszenka utrzyma się przy władzy i zmiażdży protesty, Polska czeka fala białoruskich azylantów. Pozbyć się opozycjonistów z kraju to stary patent, którego często chwytają się chwiejące się dyktatury. Wielu Białorusinów, którzy dziś siedzą w aresztach, może dostać prosty wybór: więzienie albo emigracja. Jeśli do tego dojdzie, Rzeczpospolita Polska będzie oczywistym adresem dla poszukujących azylu. To właśnie tu będą szukać tymczasowego domu. I tym razem nie da się wytłumaczyć obojętności geograficznym dystansem ani kulturową odmiennością.

Czy go znajdą? Są niestety powody, żeby w to wątpić. 12 sierpnia na ulicach białoruskich miast pacyfikowano demonstrantów. Tego samego dnia Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wydało rozporządzenie dość szczególne rozporządzenie. Nie uwzględniło w nim Białorusinów wśród tych, którzy mają ułatwiony dostęp na terytorium naszego kraju. Cicho o większym wsparciu dla mieszkańców Białorusi posiadających Kartę Polaka. Rząd ogląda się na działania Brukseli, która - jak wiadomo - nie kwapi się do zdecydowanych działań.

Symboliczne gesty, takie jak podświetlanie budynków czy wywieszanie flag, naprawdę nie wystarczą. Potrzebne są, i to od dawna, zmiany w polskiej polityce migracyjnej. Dla azylantów - dach nad głową, porządne programy, które pomogą im kontynuować naukę, zorganizować opiekę dla dzieci czy wreszcie znaleźć w Polsce pracę. Najwyższy czas, żebyśmy dziś, wstrząśnięci obrazami z białoruskich ulic, w końcu wzięli się za budowę takiego systemu wsparcia.