Topniejące 500 plus
Przez m lata bieda w Polsce miała twarz dziecka. Państwo udawało, że problemu nie ma. Opowieść brzmiała: „dzieci to problem rodziców, a nie państwa”. 500 plus zmieniło sporo. To jedna z nielicznych dobrych rzeczy, które mogę powiedzieć o rządzie Beaty Szydło. Tamten rząd wiele zepsuł, wiele zniszczył. Skok na Trybunał wykopał rowy w polskim społeczeństwie, które długo będziemy zakopywać. W tej sprawie jednak - ubóstwa dzieci - przyniósł dobrą zmianę.
Nie będzie powrotu do świata bez finansowej pomocy dla rodziców. Po pierwsze dlatego, że prospołeczna lewica na to nie pozwoli. Po drugie - bo skrajni liberałowie, pokrzykujący parę lat temu, że zlikwidują 500+, z roku na rok robią się coraz słabsi. Ale programy społeczne można niszczyć nie tylko przez likwidację. Można też je stopniowo wygaszać. To niestety w pewnym sensie już się dzieje. Radykalna zmiana wprowadzona w 2016 roku z roku na rok waży coraz mniej w polskich portfelach.
Pieniądze z 500+ idą na buty na zimę i na kolonie latem, na zeszyty i kanapki do szkoły. Niestety, chleb, ser czy pomidor na kanapkę kosztują coraz więcej. Ceny żywności galopują, a rodzice dostają ciągle tę samą sumę, co 6 lat temu. Dla wielu rodzin to oznacza, że najpierw ze szkolnych kanapek zniknie pomidor, potem będzie w nich coraz mniej sera, a na końcu jedzenie pojawi się w plecaku co drugi dzień.
Razem - w przeciwieństwie do innych partii opozycyjnych - ma w sprawie 500+ stałe poglądy. W 2015 roku poparliśmy wprowadzenie tego świadczenia, proponując, żeby wpisać w ustawę mechanizm waloryzacji. Gdyby tak wtedy zrobiono, kwota, którą dostają rodzice, rosłaby równo z cenami. Dzisiaj to byłoby blisko 700 złotych.
Waloryzacja to nie jest żadna łaska - i nie powinna być dawana z łaski. To wypełnienie obietnicy, którą rodzice dostali od rządu. Utrzymanie wsparcia na stabilnym poziomie. 500+, podobnie jak emerytury, powinno być waloryzowane co roku. Miejsce na zapisanie tej zasady jest w ustawie. Bezpieczeństwo ekonomiczne dzieci nie powinno zależeć ani od widzimisię prezesa Kaczyńskiego, ani od tego, kto wygra kolejne wybory. Nieważne, czy Polską rządzić będzie Kaczyński, Tusk czy niżej podpisany - jeśli koszt utrzymania dzieci rośnie, rodzice powinni dostać od państwa proporcjonalnie więcej pieniędzy.
Polska jest rozwiniętym krajem w środku Europy. Stać nas na to, żeby dzieci nie chodziły głodne do szkoły i żeby raz do roku pojechały na wakacje. Państwo powinno dotrzymywać zobowiązań, których podjęło się wobec swoich obywateli. Także - a może przede wszystkim - wtedy, gdy przychodzą cięższe czasy.