"Super Express": - Czy Adam Michnik zasłużył na Order Orła Białego?
Ewa Milewicz: - Mało znam osób, które całym swoim życiem równie jak on zasłużyły na Order Orła Białego. Są wśród nich Jacek Kuroń, Bronisław Geremek, Karol Modzelewski, Zofia i Zbigniew Romaszewscy, Konrad Bieliński. Adam Michnik jest na pewno w czołówce tych, którzy ten order powinni dostać.
- Patrząc na postać Adama Michnika, powinniśmy brać pod uwagę jego działalność opozycyjną czy również rolę, jaką odegrał w III RP?
- Wydaje mi się, że za Adamem Michnikiem przemawia całe jego życie. Proszę spróbować sobie wyobrazić, że nie jest ani redaktorem "Gazety Wyborczej", ani osobą kojarzoną z lewą stroną sceny politycznej. Wyobraźmy sobie, że jego biografia, te wszystkie lata oporu przeciw PRL-owskiej władzy, jego nieugiętość charakteru należą do kogoś związanego obecnie z prawicą. Taka osoba byłaby wynoszona na ołtarze. A na Adama, jak na pochyłe drzewo, różne kozy skaczą.
- Czemu dopiero obecny prezydent postanowił odznaczyć Michnika?
- Nie wiem. Nigdy nie zadawałam sobie pytania, dlaczego ktoś nie dostał jakiegoś wyróżnienia lub dostaje je dopiero teraz. Jak wiemy, ordery i nagrody nie zawsze przyznawane są sprawiedliwie.
Patrz też: Adam Michnik: Mówi jak idiota i kretyn. Kto? Jarosław Kaczyński
Wielokrotnie, kiedy dowiadywałam się o przyznaniu jakiegoś orderu, zastanawiałam się, dlaczego tak późno.
- Czy odejście z kapituły orderu Andrzeja Gwiazdy i Bogusława Nizińskiego było uzasadnione?
- Jeżeli chodzi o Andrzeja Gwiazdę, bo to jest osoba jakoś mi bliska, to zrobiło mi się przykro. W moich oczach pod koniec lat 70. i w latach 80. był z Adamem Michnikiem w przyjaźni i we wzajemnym szacunku dla siebie. Dlatego to mnie trochę zaskoczyło. Andrzej Gwiazda doskonale wie, że Adamowi Michnikowi Orzeł Biały się należy.
- Władysław Bartoszewski skrytykował Gwiazdę i Nizińskiego, zarzucając im podważanie autorytetu głowy państwa. Sam jednak odszedł z Kapituły Orderu Orła Białego za prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Czy konflikt polityczny zawsze musi towarzyszyć temu organowi?
- O ile pamiętam, Władysław Bartoszewski odszedł za prezydenta Lecha Kaczyńskiego w dowód solidarności z Tadeuszem Mazowieckim i Bronisławem Geremkiem. Wtedy oni protestowali przeciwko żądaniu, aby po raz drugi poddali się lustracji. Wydawało mi się to wtedy dziwaczne, gdyż wszyscy ci ludzie z racji tego, że byli politykami, zostali już zlustrowani. Wydawało mi się wtedy, że prezydent Kaczyński powinien uniknąć postawienia tych zasłużonych osób w takiej sytuacji. Powinien był powiedzieć, że jest mu przykro, że chciałby, żeby zostali. A to się wszystko odbyło na zasadzie "jak chcecie, to idźcie. Pa, pa".