Patologiczny minister Niedzielski
Jeden z lekarzy nieśpiewających w chórze covidowych celebrytów, wyraźnie chodzący własnymi drogami prof. Witold Kuna, od wielu miesięcy powtarza, że są dwa czynniki sprzyjające zakażaniu się i ciężkiemu przebiegowi covidu. Pierwszy to brak ekspozycji na patogeny, który powoduje osłabianie naturalnej odporności. Tymczasem jeśliby słuchać autorytetów, eksploatowanych dzień i noc przez główne stacje telewizyjne, powinniśmy właśnie jak najbardziej się izolować i jak najmniej stykać z ludźmi.
Drugi czynnik, o którym mówi profesor łódzkiego Uniwersytetu Medycznego, to strach. Ludzie, którzy się boją, a czasem nawet są bliscy histerii, łatwiej się zarażają. To nie jakaś magia, tylko czysta fizjologia: nerwy i stres również osłabiają odporność.
Z tego punktu widzenia wielkim szkodnikiem jest minister Adam Niedzielski, ekonomista i urzędnik bez politycznego znaczenia, który swoja karierę zaczynał lata temu w środowiskach bardzo odległych od PiS. Obserwuję go uważnie od początku urzędowania w Ministerstwie Zdrowia i widzę cechy sprawiające, że w ogóle nie powinien być tam, gdzie jest w tym momencie. Po pierwsze – człowiek o usposobieniu cyborga, komunikujący ludziom, że zostają im narzucone kolejne życiowe ograniczenia, że ich biznesy będą zamknięte, że ich dzieci mają spędzić kolejne tygodnie w domu – to był od początku zły pomysł.
Po drugie – i to jest jeszcze gorsze – można odnieść wrażenie, że pan Niedzielski karmi się strachem innych. Jest taki patologiczny typ osobowości: ktoś, komu przyjemność sprawia przekazywanie innym złych wiadomości. Do tej kategorii należą na przykład szefowie, którzy lubią zwalniać ludzi. Adam Niedzielski zaś idzie do tej czy innej telewizji i opowiada o wielkim Armagedonie, jaki nas czeka. A im większe liczby przedstawia w statystykach za poprzedni dzień, tym bardziej wydaje się chorobliwie podekscytowany. Trudno też nie odnieść wrażenia, że wprowadzenie choćby na niewielkim odcinku segregacji sanitarnej na wzór austriacki czy francuski to jakaś jego osobista ambicja i chora fascynacja.
Już samo to powinno wystarczyć, żeby pana ministra pożegnać. Niestety, gdyby mieli go zastąpić Czesław Hoc, autor segregacyjnej ustawy, będącej przykładem patolegislacji, albo Bolesław Piecha, który sprawia wrażenie, jakby chętnie zaciągnął się w szeregi jakiejś covidowej czerezwyczajki i osobiście wywlekał niezaszczepionych z domów o szóstej rano – może wpadlibyśmy z deszczu pod rynnę.