Więc jak? Hofman

i

Autor: archiwum se.pl

Adam Hofman dla SE o sytuacji na Krymie: Ja i Lipiński zostaliśmy polskimi szpionami

2014-03-04 20:05

Gościem Sławomira Jastrzębowskiego w programie "Więc Jak?" był rzecznik PiS Adam Hofman. Polityk w rozmowie z redaktorem naczelnym gazety "Super Express" wyjaśnił powody swojej ostatniej wizyty na Krymie. Hofman opowiedział także, jak został tam przyjęty oraz jaką taktykę obrał prezydent Rosji Władimir Putin. Serdecznie zapraszamy do oglądania programu w SuperExpress.tv oraz na antenie Superstacji.

"Super Express": - Wraca pan prosto z Krymu?

Adam Hofman: - Razem z wiceprezesem Adamem Lipińskim wylecieliśmy z Krymu w ostatniej chwili.

- A kiedy pan tam pojechał?

- Gdy w Kijowie się dowiedzieliśmy, że de facto rząd jest już uformowany, a gorąco zaczyna się robić na Krymie, to natychmiast tam pojechaliśmy. Wtedy Rosjanie na Krymie robili to, co teraz robią w Charkowie i Doniecku. Prowokowanie manifestacji, wybijanie szyb, przejmowanie budynków.

- Co na to Ukraińcy? Były tam spory narodowościowe?

- Na Krymie jedyną zorganizowaną siłą gotową bronić jego przynależności do Ukrainy są Tatarzy krymscy. Gdy tam byliśmy, po jednej stronie stało 15 tys. Rosjan, a po drugiej 15 tys. Tatarów. Wytrzymali, nie doszło do starcia. Tam nie było żadnych prześladowań ludności rosyjskiej. Wręcz odwrotnie.

- Ukraińcy czują się tam zahukani?

- Tak. Mówiono nam, że jeśli ktoś się angażuje po stronie ukraińskiej, to zaraz pukają do jego drzwi, znajdują go na Facebooku, grożą jego dzieciom.

- Były niebezpieczne sytuacje? Podobno wyzywano pana od szpionów.

- Mnie i Adama Lipińskiego. Kiedy zaraz po przyjeździe podjechaliśmy wieczorem pod budynki rady obwodowej w Symferopolu.

- Rękoczyny wisiały w powietrzu?

- Zostalibyśmy pobici. To byli ludzie, którzy brali udział w manifestacjach, a następnego dnia rano dowiedzieliśmy się, że zdobyli siedzibę władzy i że to rosyjski specnaz. Zapytali nas, kim jesteśmy. Odpowiedzieliśmy, że jesteśmy obserwatorami z Unii Europejskiej z Polski. Kilku osiłków odeszło od płonącej beczki i uznali, że trzeba nas odpowiednio potraktować, skoro jesteśmy szpionami. Specnaz zna pewnie sposoby, żeby bolało.

- Były groźby? Jakie słowa padały? Ja nawet trochę znam rosyjski.

- Tylko "polski szpion" nadaje się do cytatu. Kolejne słowa już nie. Ale facet, który tym zarządzał, tzw. umysłowy, zorientował się, że dla Rosji nie byłoby korzystne, gdyby pobito w Symferopolu europejskich parlamentarzystów. Opanował swoich i nas wygnał, a my odjechaliśmy.

- Putin poprzestanie na Krymie, czy ta wojna rozleje się na całą Ukrainę?

- Putin stosuje metodę salami, odkrawa plasterek i sprawdza reakcję Zachodu. Jeśli będzie wyrażanie zaniepokojenia czy uchwalanie groźnych uchwał, to Putin pokiwa głową, zgodzi się na jakichś obserwatorów i pójdzie dalej. Nie mam złudzeń, to jest doktryna, która obowiązuje także we współczesnej Federacji Rosyjskiej.

- Putin ma raka mózgu? W poniedziałek Twitter zatrząsł od tego...

- Redaktor Lucas w "The Economist" napisał coś takiego. Takie informacje pojawiają się w krajach w otoczeniu Federacji Rosyjskiej od jakiegoś czasu. Coś takiego mogłoby mieć poważne konsekwencje. Jeśli ktoś wie, że zegar tyka, to nie cofnie się przed niczym.

- Kanclerz Angela Merkel po telefonicznej rozmowie z nim stwierdziła, że utracił kontakt z rzeczywistością.

- Świat zachodni ma problem z postrzeganiem obecnej władzy w Rosji. Być może mniejszy w USA, ale początek kadencji Obamy też wskazywał pewną naiwność.

- Tusk zaczyna mówić Kaczyńskim?

- To środowisko - Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Radosław Sikorski - przekonało się naocznie, że nasza diagnoza sytuacji i władz rosyjskich jest prawdziwa. Lepiej późno niż wcale. Donald Tusk zorientował się, że Władimir Putin to nie jest przywódca, którego obsypywanie kwiatami obłaskawi i który nie jest zdolny do złych rzeczy.

- Sikorski przeszedł metamorfozę w ciągu ostatnich dwóch miesięcy?

- Chcę wierzyć, że polityka Sikorskiego i Tuska nie jest koniunkturalna i obliczona na grę wewnętrzną.

- Jego słowa "wszyscy będziecie martwi" nie były na szczęście prorocze.

- One były błędem. Były wypowiedziane, gdy Janukowycz był już spakowany, a jego rodzina siedziała już w samolocie.

- Polsce grozi wojna?

- Pan ma małe dzieci, ja mam małe dzieci. Polska musi być na tyle silna, żeby żyły w kraju, który w przyszłości będzie w stanie się sam obronić.

- W tej chwili nie jest w stanie się sam obronić?

- Reakcja Zachodu wobec Ukrainy powinna nam dać do myślenia.

- Że możemy być pozostawieni samym sobie?

- Trzeba wymusić na naszych sojusznikach, żeby nie zostawiać Ukrainy samej. Jeśli nie powstrzymamy Putina, to nie mamy gwarancji, że w innych krajach nie będzie tak samo.

- Internet nabija się z Obamy i twierdzi, że to "miękus", który nie ma żadnych szans w starciu z Putinem.

- Reset amerykańskich stosunków z Rosją na naszych oczach został wysadzony w powietrze. Teraz Barack Obama, po prestiżowej porażce z Putinem w Syrii, ma ostatnią szansę, żeby pokazać swoim sojusznikom, nie tylko nam, że jest w stanie ograć Putina.

- Obama to "miękus"?

- To nasz sojusznik.

- I nie wypada panu tak o nim mówić?

- W tej chwili to jedyna realna nadzieja na powstrzymanie Putina.

- Nie boi się pan, że on, gdy przyjdzie co do czego, wygłosi jakąś tyradę, zamiast wysłać wojska?

- On chyba też zdaje sobie sprawę, że tyrady już nic nie dadzą. Poza tym Rosja w obecnej formule władzy dowodzi dziś innym amerykańskim sojusznikom, że Obama może nie być gwarantem tego, co obiecał.

- Całkiem niedawno pisał pan na Twitterze "gdzie pan jest, panie Protasiewicz?". A pan Protasiewicz był we Frankfurcie.

- Jak byliśmy na Majdanie, jeszcze przed czarnym czwartkiem i wygnaniem Janukowycza, Jacek Protasiewicz mocno nas krytykował. Pisał, że jesteśmy tchórzami i żebyśmy poszli na Majdan.

- Pan też mu pisał, że jest tchórzem.

- Bo spędzliliśmy tam całą noc, byliśmy na Hruszewskiego, gdzie było starcie z Berkutem, żeby móc mówić w Polsce, co tam się naprawdę dzieje. Protasiewicz, kiedy nas wyzywał od tchórzy, był na balu w Sycowie.

ZOBACZ: MEMY Z PUTINEM. Tak internauci szydzą z Putina

- Jak pan skomentuje jego wyskok na lotnisku we Frankfurcie pod znakiem "Heil Hitler!"? Shadenfreude?

- Nie. Dowiedziałem się o tym, będąc na Krymie. Pomyślałem, że Polska w tym momencie potrzebuje wiceprzewodniczącego europarlamentu, żeby kolędował po politykach i gazetach europejskich, namawiając do stanowczej reakcji. Niestety, jego nazwisko pojawiało się w tych gazetach w innym kontekście. To było najsmutniejsze.

- To jest koniec Protasiewicza?

- Ten człowiek ma zasługi u Donalda Tuska, pokonał Schetynę. Ale Jacek Protasiewicz nie ma teraz łatwych dni.

- Schetyna wróci w związku z tym?

- Mówi się, że będzie to Stanisław Huskowski, który organizował akcję politycznego zabijania Schetyny. Jacek Protasiewicz był twarzą akcji, ale mózgiem chyba Huskowski.

- Chcę zapytać o pana częstą obecność w mediach. Nie dotyczy tylko Ukrainy, ale prywatnych spraw.

- Jest jedna gazeta w Polsce, która uznała, że trzeba mnie atakować. Jestem przyzwyczajony, ale posunęli się zdecydowanie za daleko. Zaatakowali moje dzieci, podali adres przedszkola, do którego chodzą, jeżdżą za nimi. To jest rzecz nowa i ja muszę podjąć inne kroki.

- Dlaczego nie dał pan żonie gotówki?

- Ja już to wyjaśniałem. Ta sprawa skończy się w sądzie.

- Nie ma pan poczucia, że trochę się podłożył?

- Nie korzystam z publicznych środków do prywatnych celów. W sądzie łatwo to udowodnić.