TV
Pogoda
Wideo
Adam Bodnar postanowił wrócić do sprawy śmierci polskiego wojskowego, który zmarł w czerwca 2024 roku po tym, jak został dźgnięty nożem na polsko-białoruskiej granicy. W tym samym miesiącu Mateusz Morawiecki pojawił się w Dubiczach Cerkiewnych, gdzie na konferencji prasowej mówił, iż krew na rękach ma właśnie minister sprawiedliwości.
- Dziękuję wam w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej i wszystkich Polaków, za waszą odważną postawę, za to, że nie wahacie się bronić nas, naszych granic, wbrew temu, co robią obecnie rządzący. A co oni robią? Powołują, to prokurator Bodnar, który ma krew na rękach tym, co się stało, powołuje zespół. Ale wiecie państwo do czego? Zespół do wyłapywania takich zachowań żołnierzy, które mogą doprowadzić żołnierzy do aresztu. Czy Wy coś z tego rozumiecie? - mówił wówczas polityk PiS.
Adam Bodnar żąda przeprosin
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" adwokaci dr Michał Zacharski i dr Kamil Rudol, pełnomocnicy Adama Bodnara, stwierdzili, że słowa byłego premiera są fałszywymi sugestiami i są stygmatyzujące.
- Pan Mateusz Morawiecki stwierdził, że pan Adam Bodnar "ma krew na rękach". Nie może być tolerancji dla głoszenia tak radykalnych tez bez cienia dowodu, niezależnie od tego, czy osoba, której działania zostają poddanie krytyce, jest politykiem czy nie. Nie ma zgody na sugestie, że pan Adam Bodnar jest odpowiedzialny za śmierć człowieka. Pozwem złożonym w imieniu pana Adama Bodnara walczymy również o dobre standardy dyskursu publicznego - powiedzieli.
Ponadto Szef resortu sprawiedliwości uważa, że wypowiedź Mateusza Morawieckiego naruszyła jego dobre imię, a te słowa przypisały mu co najmniej bezpośrednią odpowiedzialność za śmierć żołnierza.
W pozwie skierowanym do Sądu Okręgowego w Warszawie polityk domaga się opublikowania przez Mateusza Morawieckiego przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
W naszej galerii przypomnisz sobie wydarzenia wokół tragicznej śmierci polskiego żołnierza, o których mowa w tekście:
