"Super Express": - Jest pan weteranem kierowania kampaniami wyborczymi w Polsce. Widział pan najnowszy spot PiS skierowany do wolontariuszy?
Adam Bielan: - Tak, widziałem. Bardzo mi się podobał.
- Mnie również. Pozytywny przekaz, nienapastliwy, dowcipny. Tyle że oryginał też mi się podobał.
- (śmiech) Tak, oryginał też był dobry i mi się podobał. Nie jestem twórcą tego spotu i trudno mi powiedzieć, na ile była to świadoma inspiracja dla autorów nowego spotu, a na ile było to podświadome. Politycy mieli prawo nie wiedzieć o tym podobieństwie.
- Politycy mają prawo być źli na agencję, że nie wysiliła się na oryginalny pomysł, ale coś skopiowała? Za takie spoty płaci się mnóstwo pieniędzy. Także za to, że mają być oryginalne.
- Trudno powiedzieć. Na plagiaty nie powinno być zgody, ale zawsze jest tak, że w kampaniach wyborczych wiele rzeczy już wymyślono. Osoby, które tworzą billboardy i hasła, czymś się inspirują. Zarzuty, że ktoś komuś ukradł hasło, że skopiował pomysł, są częste. Tak w Polsce, tak też w USA czy Wielkiej Brytanii.
- To prawda, ostatnio premier Kopacz i PO podebrały pomysł z kampanii dla ludzi w depresji. Teraz PiS też podebrał z reklamy Dodge'a z 2012 r.?
Są tam elementy podobne...
- Struktura jest identyczna.
- Są jednak także elementy unikalne, mające zmobilizować sympatyków PiS do aktywności w ostatnich tygodniach. PiS prowadzi w sondażach, ale samo zwycięstwo może nam nic nie dać. I jeżeli było tak, że twórcy tego spotu powiedzieli sztabowi, że mają na to pomysł, że jest fajna reklama samochodu w USA i my zrobilibyśmy jej wersję, tyle że odnoszącą się do polityki, to raczej nie widziałbym problemu. W tym konkretnym przypadku nie wiem jednak, jak przebiegał proces decyzyjny w sztabie.