"Super Express": - Minister Sikorski na spotkaniu z dziennikarzami w Londynie stwierdził, że w Polsce nie brakuje osób, które myślą podobnie jak Anders Breivik. Mogą wykorzystać emocje i gorący język debaty publicznej, żeby dokonać podobnych rzeczy jak on.
Dorota Arciszewska-Mielewczyk: - Niech pan minister uderzy się we własne piersi. Nam - Prawu i Sprawiedliwości - nie szczędzono gorzkich słów i użyto wobec nas już chyba wszystkich możliwych obelg. A brylował w tym Radosław Sikorski, będąc prekursorem wyeliminowania naszej partii z życia publicznego, czyli słynnego "dorzynania watahy". Skutkiem przemocy słownej jest przemoc fizyczna, która znalazła swój tragiczny finał w Łodzi, gdzie były członek PO z zimną krwią zabił działacza PiS Marka Rosiaka. Ta historia nie wzięła się przecież znikąd.
- Nie wiem, czy można zrzucić to wszystko na Platformę...
- To proszę przypomnieć sobie jeszcze, jakich słów pan Sikorski używał wobec Lecha Kaczyńskiego, jak lżył głowę państwa. Uważam, że za to wszystko powinien się wstydzić. Kiedy odchodził z naszego rządu myślałam, że będzie bardziej honorowy. A on zachował się odwrotnie. Myślę, że warto byłoby się skupić na psychoanalizie pana ministra, bo jego zachowanie jest nieadekwatne do powagi funkcji, którą pełni.
- Myśli pani, że PiS jest tu w porządku? Używacie języka miłości i pokoju, który łagodzi obyczaje?
- Kiedy w poprzedniej kadencji rządziliśmy, była moda na krytykowanie koalicji rządzącej. Teraz jest moda na krytykowanie opozycji i odbierania jej prawa do recenzowania rządu. I choć jesteśmy ciągle atakowani, nie odwołujemy się do języka, którego używała i nadal używa Platforma wobec nas. Proszę nie zrównywać naszych merytorycznych argumentów do języka nienawiści pana marszałka Niesiołowskiego.
- Minister Sikorski zwraca uwagę, że są środowiska, które wzywają do podważania legalnie wybranych władz. To chyba o was. Jako partia nie przykładacie ręki do wzrostu nastroju ekstremistycznych?
- A pamięta pan, kto wzywał do wypowiedzenia posłuszeństwa obywatelskiego? Nikt inny, jak premier Donald Tusk. A kto proponował organizację obrad Sejmu poza parlamentem? Też Donald Tusk. Niech pan Sikorski przypomni to sobie, kiedy będzie chciał następnym razem strofować środowiska krytyczne wobec rządu.
- Ale minister też ma chyba prawo do własnej oceny sytuacji?
- Takie wypowiedzi, jak ta londyńska, nie przystoją konstytucyjnemu ministrowi rządu. Ale przede wszystkim Radosław Sikorski, zanim cokolwiek powie, powinien wejrzeć w siebie i przestać umoralniać innych, skoro sam nie potrafi zachować się odpowiednio.
Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Wiceszefowa komisji spraw zagranicznych, senator PiS