"Przemówienie PBS [Premier Beaty Szydło] jak przemówienie min. Becka z 1939 roku? Gadka o honorze kosztowała nas 6 mln trupów. Oby tym razem rachunek był niższy" - tak do dyskusji wokół uchwały o suwerenności odniósł się na Twitterze Radek Sikorski. Czy naprawdę były szef MSZ uważa polskie ofiary wojny za ofiary Józefa Becka? Bo wpisywałby się tym samym w coraz modniejszą ostatnio narrację (głównie Niemiec i Rosji), że to Polska jeśli nie wywołała, to przynajmniej sprowokowała II wojnę światową. W rzeczywistości twardo broniliśmy swojej suwerenności, co minister Beck wyraził słowami: "My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor". Dziś Radek Sikorski - jeden ze współczesnych następców Becka - nazywa to pogardliwie "gadką".
Ale pytanie zasadnicze brzmi: czy w 1939 r. jakikolwiek były szef MSZ, nawet krytyk Becka i sanacji, wypowiedział się przeciw suwerenności Rzeczpospolitej? Czy przeciw suwerenności głosowaliby polscy posłowie? Wyobrażacie sobie państwo byłych prezydentów, występujących przeciw suwerenności własnego kraju?
Dziś Niemcy nie stawiają nam ultimatum, żądając Gdańska i korytarza na Pomorzu. Ale ultimatum w kwestii Trybunału Konstytucyjnego, grożąc nam sankcjami, stawia nam Komisja Europejska. Może dziś też - nawet mimo ewentualnych perturbacji - warto bronić suwerenności Polski, a tym, którzy jej nie uznają, golić łby?
ZOBACZ: Radna PiS STRASZY posłankę Pomaską: OGOLIĆ to coś na ŁYSO!