"Super Express": - Stany Zjednoczone "odnawiają" kontyngent wojskowy w Niemczech z uwagi na rosyjskie zagrożenie. Jednocześnie kanclerz Niemiec mówi, że budowa baz wojskowych w Polsce byłaby naruszeniem umowy z Rosją. Oznacza to, że dla Zachodu jesteśmy jedynie "strefą zgniotu" na wypadek konfliktu zbrojnego?
- Przemysław Żurawski vel Grajewski: Przede wszystkim istotne jest działanie Stanów Zjednoczonych i to, że chcą one zwiększyć swoją obecność na kontynencie. Rządy krajów NATO mają prawo wyrażać swoje zdanie, jak widać Polacy i Niemcy mają w sprawie baz w Europie Środkowo-Wschodniej zdania odrębne. Jednak i u naszych zachodnich sąsiadów, wśród publicystów, widać różnice zdań w tej kwestii. Sytuacja na Wschodzie jest dynamiczna, wydaje się, że po dalszym zaostrzeniu walk na Ukrainie i rząd niemiecki może zmienić zdanie.
- Dlaczego te bazy są tak dla Polski istotne?
- Bo atak na bazy wojskowe oznaczałby zaatakowanie NATO. Oczywiście Rosja nie zdecyduje się na frontalny atak i wojnę z całym Sojuszem. Rosjanie zdają sobie sprawę z dysproporcji sił, nie są samobójcami. Celem Kremla jest jednak testowanie siły Sojuszu, rozbicie jego jedności. I zastąpienie dominacji Stanów Zjednoczonych kolejnym koncertem mocarstw, budową świata wielobiegunowego. Jest możliwe, że na przykład będą, pod pretekstem "obrony" ludności rosyjskojęzycznej, wbrew nawet jej woli dążyć do destabilizacji państw bałtyckich, w szczególności Estonii i Łotwy. Dlatego zarówno w Polsce, jak i tam amerykańskie, szerzej natowskie siły, powinny zostać rozmieszczone.
- Jednak w Polsce dużej rosyjskiej mniejszości nie ma. Czy też mamy czuć się zagrożeni?
- Wszystko zależy od dynamiki sytuacji. Czyli tego, jak mocna będzie odpowiedź NATO na agresywną politykę rosyjską. W tej chwili zagrożenie ataku na Polskę jest minimalne. Jednak - jeśli Rosjanom udałoby się zrealizować cele na Ukrainie, a potem w państwach bałtyckich, a zdecydowanej odpowiedzi NATO by nie było, zagrożenie dla naszego kraju stałoby się realne. Musimy mieć też świadomość, że gdyby Rosjanie zajęli Litwę, Łotwę i Estonię, do inwazji na Polskę minęłyby nie miesiące czy lata, ale tygodnie. Dlatego jedność Sojuszu, bazy na terenie Europy Środkowej są tak bardzo w naszym interesie.