"Super Express": - Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiada zwiększenie wydatków na obronność do 2,5 proc. PKB. Zapowiadane jest zwiększenie liczebności armii. Pojawiły się jednak komentarze, że w takiej sytuacji zwiększenie wydatków będzie zbyt małe i nie starczy już na unowocześnienie wojska.
Gen. Roman Polko: - Tu są dwie sprawy. Przede wszystkim budżet obronny powinien być dobrze rozplanowany. Zakupy sprzętu robione są od Sasa do lasa, w dalszym ciągu nie widzę programu, w którym byłyby jasno określone priorytety. Po drugie, zaniepokoiły mnie słowa ministra Macierewicza, że armia ma być w krótkim czasie zwiększona i to aż dwukrotnie.
- Dlaczego pana to niepokoi?
- Nie chodzi o to, by zadeptać butami wojska przeciwnika, ale by mieć wojsko profesjonalnie wyszkolone i wyposażone. Jeżeli chce się nawet rozbudowywać armię, to musi być to plan wieloletni. Zwiększenie o 100 proc. w ciągu roku to byłby ewenement na skalę światową. Krótko mówiąc, zadbajmy o to, co jest, i doposażmy to, co jest. Plan obrony terytorialnej wystarczy, mnożenie w armii ludzi to będzie mnożenie problemów. Kolejna rzecz - dziś wojna to nie tylko starcie na polu walki. Pytanie, kosztem czego byłoby to 2,5 proc. Chciałbym, żeby i inne resorty miały w swoim budżecie wydatki na bezpieczeństwo. Na przykład minister cyfryzacji powinna mieć współudział w budowie bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni, a minister kultury w kształtowaniu postaw patriotycznych.
- No tak, ale podczas gdy my mamy wydać 2,5 proc. PKB, Rosja wydaje aż 5 proc.?
- Obawa jest taka, że te 2 czy 2,5 proc. kosztem ważnych projektów może przynieść mniej środków niż w sytuacji, gdy kondycja gospodarcza naszego kraju będzie dobra. Kluczowe są liczby rzeczywiste. Osobiście wolałbym, aby zamiast mówienia, ile pieniędzy z budżetu ma być przeznaczone na obronność, MON przedstawił konkretne programy. Na przykład zwiększamy wydatki na trzy lata, ale odbudowujemy na konkretny cel - na przykład obronę przeciwlotniczą. A tak mamy do czynienia z sytuacją, w której pod koniec roku rozpaczliwie próbuje się te środki wydać, bez pomysłu i bez przetargu. Jest mi trochę przykro, bo za pewne elementy wyposażenia płacimy znacznie więcej, niż moglibyśmy przy bardziej przemyślanej strategii.
- Kontrowersje wzbudziło przeniesienie leopardów do Warszawy. To słuszna decyzja MON?
- Ja rozumiem, że batalion może zostać przeniesiony, to jest standard. Ale jak słyszę, że jednym zabiera się sprzęt, żeby dać innym, a żołnierzy przyzwyczajonych do leopardów przerzuca się na T-72, które powinny wychodzić z użycia, to w ten sposób bez wątpienia niszczy się morale żołnierzy. Żołnierze są zżyci ze sprzętem, z uzbrojeniem. A przystosowanie do nowego czołgu, czy też przypomnienie sobie działań na starym, zająć może nawet dwa lata.
Zobacz także: Ryszard Czarnecki: Macron może przyspieszyć rozpad Unii Europejskiej