Paweł Kowal: W obecnej formie PiS szkodzi całej prawicy

2011-11-02 20:00

- Nie widziałem w ostatniej kampanii PiS żadnej świeżej myśli, żadnych sensownych wniosków po kampanii. Widzę tylko chęć, żeby być przy władzy w partii i aby nikt nie obciął jej finansowania,  bo to zapewnia spokojne życie, emerytury kilku osobom, które otaczają Kaczyńskiego. Nie ma się z czego cieszyć. Można się jedynie modlić, żeby ktoś we władzach PiS zmądrzał - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Paweł Kowal, przewodniczący PJN, były polityk PiS.

"Super Express": - Jak ocenia pan wojnę w swojej dawnej partii?

Paweł Kowal: - Bez satysfakcji. Mam poczucie, że sprawdzają się najczarniejsze scenariusze dla prawicy, która ma się coraz gorzej, gdy kierownictwo PiS ma się świetnie. Z jednej strony chce ogarniać całość wyborców prawicy, a z drugiej nie umie dyskutować we własnych szeregach.

- I dlatego kibicuje pan Ziobrze?

- Za nikim w tym sporze się nie opowiadam. Patrzę na to jako polityk, któremu zależy, żeby dać odpór Palikotowi. I jako wyborca, który chciałby mieć nowoczesną partię prawicową. Rozumiejącą po co jest i chcącą wygrywać wybory, a nie tylko pobierać partyjne pensje z publicznych pieniędzy.

- Czyli bliska jest panu opinia prof. Staniszkis, że prezesa PiS otaczają miernoty, którym zależy jedynie na synekurach?

- Nie widziałem w ostatniej kampanii żadnej świeżej myśli, żadnych sensownych wniosków po kampanii. Widzę tylko chęć, żeby być przy władzy w partii i aby nikt nie obciął jej finansowania z budżetu, bo to zapewnia spokojne życie, emerytury kilku osobom, które otaczają Kaczyńskiego.

- Ma pan swoją partię, więc powinno pana cieszyć, że konkurent na prawej stronie idzie błędną drogą.

- Tyle, że problem PiS to trochę problem całej prawicy w Polsce. Po kolejnych przegranych wyborach proces odbudowy poczucia wyborców, iż prawica jest w stanie przejąć władzę, może potrwać lata. I może być wykańczający dla centroprawicy.

- Nie rozumiem, dlaczego przyszłość całej prawicy spoczywa na barkach PiS.

- Może się okazać, że z wyborów na wybory coraz mniej głosów będzie padało na tę największą partię prawicową. W tym czasie będzie się budowała lewica, postulaty antyklerykalne i opowiadające się przeciwko wolnemu rynkowi. Nie ma się z czego cieszyć. Można się jedynie modlić, żeby ktoś we władzach PiS zmądrzał. Zdobył się na trochę pokory i zastanowił, czy droga tej partii jest właściwa.

- W tym kontekście zastanowił się Ziobro. Postuluje demokratyzację PiS i szeroką dyskusję. Wyrasta na zbawcę prawicy?

- Podjął się na pewno bardzo trudnej misji. W gabinetach partyjnych na pewno szykuje się już jakaś historia, która potwierdzi, że Ziobro od zawsze był zdrajcą. Znamy to bardzo dobrze, bo na tej zasadzie PJN miał zacząć się od... wpisu na Tweeterze Pawła Poncyljusza, pół roku przed naszym odejściem z PiS. Szkoda, że inteligentni ludzie, duże pieniądze i wielkie szanse są marnowane na takie uprawianie polityki.

- Myśli pan, że Ziobrą poza ambicjami kierują jakieś ideały? Powątpiewają w to nawet prawicowi publicyści.

- W Polsce uważa się, że jeżeli ktoś ma ambicje, to trzeba go oceniać negatywnie. Gdyby nie ambicje właśnie, nie byłoby Ameryki. Z kolei z braku ambicji PiS wygląda, jak wygląda.

- Podobno coś pan knuje z ziobrystami. Zaproponuje pan współpracę Ziobrze, jeśli zostanie z partii wyrzucony lub sam z niej odejdzie?

- To plotki rozsiewane po to, żeby dezawuować Ziobrę. By pokazać, że jego intencje nie są czyste. Ja się do tej nagonki nie przyłączę, bo jest on ewidentnie słabszą stroną w tej rozgrywce. Cokolwiek dziś powiem, będzie próbą użycia tego przeciwko niemu. Wiem z autopsji, że w PiS takie sytuacje nie są łatwe, więc żadnymi dywagacjami nie będę ułatwiał zadania tym, którzy Ziobrze chcą zaszkodzić. Chociaż przyznaję, że Ziobro jest politykiem, z którym nawet jeśli się różniliśmy, nie napadaliśmy wściekle na siebie. Bardzo to cenię.

- Z Ziobrą łatwiej byłoby współpracować na prawicy niż z Kaczyńskim?

-Nowa prawica i tak w Polsce powstanie. Nawet jeśli kierownictwo PiS się zaweźmie i będzie pilnowało, żeby do tego nie doszło. I będzie to prawica wielonurtowa, ze współpracującymi ze sobą ludźmi o różnych prawicowych wrażliwościach.

- Ta nowa prawica powstanie jeszcze z Kaczyńskim czy bez niego?

- Nie chodzi o nazwiska, ale o styl prowadzenia polityki. Zawsze jestem otwarty na to, że ktoś się jeszcze zmieni. Nawet kiedy wydaje się beznadziejnym przypadkiem.

- Ci, których wylicza prof. Staniszkis - posłowie Kuchciński, Błaszczak czy Lipiński - też nie są takimi przypadkami?

- Mają wybór. Albo pozostać takimi, jakimi są do końca aktywności zawodowej i przyłożyć się, że w reakcji na ich niemądrą politykę będzie zwyciężał Palikot. Albo popracować nad sobą i znaleźć wspólny język z innymi, którzy mają dobre cele i dobre intencje.

Paweł Kowal

Przewodniczący PJN, były polityk PiS