Można, upewniwszy się o skutecznym pochówku nieboszczyka, odważnie wytykać mu błędy i niedociągnięcia. Protestuję jednak przed robieniem z niego głupka, który przechowywał w swoim domu sfałszowane dokumenty. Lech Kowalski w biografii pt. "Cze.Kiszczak" wykazał, że swój życiorys fałszował Kiszczak wielokrotnie. Tak to jest w tej bezpieczniackiej robocie, że mądrość etapu wymaga skorygowania niektórych nieścisłości w CV. Nigdy jednak ludzie pokroju Kiszczaka nie fałszowali cudzych życiorysów i dokumentów. Fanatycy z KOD przyjmując za pewnik falsyfikowanie dokonań TW Bolka, zasugerowali, że i akt swojego zgonu Kiszczak mógł sfałszować. W tym obłędzie jest wiele racji, bowiem biegunka elit wskazuje, że Kiszczak jak Lenin, wiecznie żywy. Tym bardziej robienie z niego idioty i kleptomana fałszywek jest karygodne. Wszystko wskazuje, że Kiszczak o dziesięciolecia wyprzedził myśl pisarską zmarłego niedawno Umberto Eco. Ten w swojej ostatniej książce pt. "Temat na pierwszą stronę" nie tylko opisał system medialny III RP polegający nie na opisywaniu faktów, lecz na ich wymyślaniu. KOD-u walczącego o demokrację i broniącego nawet Umberto Eco nie był w stanie wymyślić. Celem fikcyjnej redakcji pisma "Jutro" opisanego przez Eco było nie tylko kreowanie faktów. Tajemniczy wydawca zbierał materiały, którymi mógł szantażować różne grupy polityczne czy biznesowe. W sumie chodziło o to, by zarabiać na tym, czego się nie opublikuje. Od dawna obserwuję środowisko dziennikarskie, w którym prości redaktorzy żyją z tego, co opublikują. Jest jednak grupa mniej znana czytelnikom, którzy żyją z tego, czego nie opublikują. Patent na te "bezgłośne media" wymyślił nie Umberto Eco, ale właśnie Czesław Kiszczak. Żył z tego, że wiedział, ale nie powiedział. Niekiedy, by nieco zdyscyplinować bohaterów ze swoich kwitów, wspomniał coś o aureolach, które spadłyby znad autorytetów oralnych. A on ich widzi nieustannie w telewizji, jak pouczają i moralizują, co wrażliwa dusza redaktora Kiszczaka ciężko znosi. I tak wiele lat przed ukazaniem się "Tematu na pierwszą stronę" U. Eco Kiszczak wymyślił redakcję, która żyła z tego, że nie publikowała dorobku MSW z czasów PRL. Teraz, kiedy odszedł wielki redaktor III RP, pismo "Jutro" wydaje dzisiaj IPN. A resortowe media zostały z gołym tyłkiem wystawionym na wiatry histerii elit, zmuszonymi do bolkowania przeszłości w stylu Lecha Wałęsy. Bill Clinton przyznał się, że w młodości palił marihuanę, ale się nie zaciągał. Jego naśladowcy z redakcji Kiszczaka, jak "Bolek", przyznają, że donosili, ale się nie zaciągali. Nie doceniają Umberto Kiszczaka.
Zobacz: Andrzej Celiński: Straciłem szacunek do gen. Kiszczaka