Przez ostatnie dni cała Polska irytowała się brakiem wyników wyborów do samorządów. Mieliśmy kompromitację urzędników Państwowej Komisji Wyborczej, którzy zamiast uderzyć się w pierś, zapewniali, że ciężko pracują, a podali się do dymisji dopiero pod koniec tygodnia.
Mieliśmy też zapewnienia przedstawicieli firmy, odpowiedzialnej za wdrożenie systemu informatycznego, że awaria zostanie jak najszybciej usunięta. Nie została, a firma Nabino robiła dobrą minę do złej gry. Przypomnijmy, że to właśnie ta spółka wygrała przetarg na obsługę wyborów. Dostała za to 429 tys. zł.
- Zapewniam, że przetarg wygraliśmy uczciwie. W życiu nie dałem żadnej łapówki, nie składałem żadnej propozycji korupcyjnej. Takie sugestie to bzdura - mówi nam Cetler. Jego zdaniem, gdyby w Krajowym Biurze Wyborczym pracowało więcej osób odpowiedzialnych za informatyzację, do wpadki by nie doszło.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
- Brakuje profesjonalistów, brakuje etatów - mówi Cetler. Jednak jak przyznaje, system zaczął już szwankować przed 16 listopada, czyli przed pierwszą turą wyborów samorządowych. Problemy były zgłaszane do Biura, ale na przywrócenie 100-procentowej sprawności było już za późno. - Przepraszam wyborców za zamieszanie z wynikami. Nasz system jest już gotów na drugą turę - zapewnia Cetler.
Zobacz też: Czy można sfałszować wybory samorządowe? Jak można to zrobić?