Nawet Jarosław Kaczyński, który jeszcze niedawno tak ochoczo wywlekał z trumien smoleńskie trupy, by walczyć za ich pomocą z oponentami, albo cynicznie rozgrywał sprawę tragicznej śmierci Marka Rosiaka, dzisiaj "wyraża nadzieję, że nikt nie wykorzysta tej tragedii". Czyżby w świecie naszej polityki zaszła jakościowa zmiana? Czyżby zawitały u nas nowe standardy?
Nie! Ta zmowa milczenia politycznych liderów i o zgrozo, dużej części dziennikarzy, moim zdaniem wynika wyłącznie ze strachu i politycznej kalkulacji. Gdyby desperat ograniczył się do oskarżenia premiera i jego urzędników, dla polityków opozycji sprawa byłaby prosta. Gdyby poskarżył się tylko na bezduszność prezesa PiS, dla rządzących wszystko byłoby jasne. Ale on bardzo surowo potraktował cały apart państwa, nie wyłączając partii opozycyjnych. W takiej sytuacji politycy uznali, że najlepsza będzie dla nich zmowa milczenia. Tylko że to, co jest dobre dla nich, jest złe dla Polski i dla demokracji.
Andrzej Ż. w jednym ze swoich pożegnalnych listów napisał, że stracił zaufanie do państwa. Patrząc na prognozy dotyczące wyborczej frekwencji - ma wynieść jedynie 45 proc. - to zaufanie straciło już znacznie więcej osób. Jest wśród nich m.in. żona Andrzeja Ż., która cztery lata temu głosowała, a teraz już nie będzie. Jeżeli zależy nam na przywróceniu wiary w państwo i w praworządność, to ta sprawa powinna zostać wnikliwie zbadana, a wyniki śledztwa podane do publicznej wiadomości. Mamy prawo wiedzieć, czy zarzuty desperata dotyczące rzekomej korupcji i jej tuszowania są prawdziwe. Ten temat musi być obecny w kampanii.