"Super Express": - Prezydent Duda podpisał "ustawę inwigilacyjną", zapowiadając, że będzie jednak pracował nad jej kolejną wersją, prowadząc konsultacje społeczne.
Borys Budka: - To nielogiczne działanie. Skoro uważa, że ustawa jest zła, może odmówić jej podpisania i wetując, przesłać do Sejmu albo może skierować całość bądź poszczególne zapisy do Trybunału Konstytucyjnego. Mógł poprosić na etapie prac w Sejmie lub Senacie o poprawki. Nie można podpisywać wszystkiego, co złoży PiS, a jednocześnie udawać przed opinią publiczną, że się ustawy nie pochwala. Nie można udawać szacunku dla podstawowych praw i jednocześnie podpisywać taką ustawę.
- To zła ustawa?
- Zła.
- Ale to wasza ustawa! Jednym z zarzutów jest to, że PiS przepisał to, co wymyśliliście...
- Nie do końca. W naszej ocenie zostawiliśmy dobrą ustawę, prawie na ukończeniu.
- Niedokończoną, stworzoną pod koniec kadencji. Prezydent tłumaczy, że w niedzielę upływał czas dany przez Trybunał Konstytucyjny na zmiany w ustawie i trzeba było przyjąć to jak najszybciej.
- Powstała po wielu miesiącach, ale nie była pisana na kolanie. Niefortunnie PiS dodał do niej złe zapisy.
- Jedne dodał, inne usunął.
- Zgłaszaliśmy wiele poprawek, ale PiS tego nie słuchał. To jest przyjęcie niezrozumiałej dla mnie narracji. Mówi się o dobrej zmianie. Mówi się, że nie popełni się błędów Platformy. I co? Przepisuje się naszą ustawę i zwala na Platformę? To albo kompletna bezsilność PiS, albo hipokryzja. Nie wiem, co jest gorsze. Ile może trwać narracja rządzących, że coś jest winą Platformy?! To nie my teraz rządzimy, ale PiS.
- Rzeczywiście to głupi argument. Pamięta pan, jak jeszcze w ósmym roku rządów Platformy słyszeliśmy, że coś tam jest winą PiS? W ósmym roku!
- No dobrze. I jak skończyliśmy?
- Nie najlepiej.
- Właśnie.
- Jestem pełen uznania wobec pańskiej troski o PiS.
- (śmiech) Nie troszczę się o PiS, ale o państwo. Tymczasem PiS ani prezydent Duda, mając większość, potrafią przeprowadzić największe absurdy w jedną noc. Tu jakoś nie chcieli.
- Patrzę na działanie poprzedniej ustawy i tak się zastanawiam, jakie państwo zostawiła nam w tej dziedzinie Platforma po ośmiu latach swoich rządów? Ponad dwa miliony wystąpień policji, prokuratury i służb o dane obywateli. Dwa miliony. Dla porównania w Niemczech 80 tysięcy. Zbudowaliście państwo policyjne, ale nie spodziewaliście się, że przegracie wybory i się nie przyda?
- Przypominam, w jakiej sytuacji żyjemy. Mamy kryzys z imigrantami, bezpieczeństwem, z zamachami terrorystycznymi...
- Niemcy też mają. Nawet większy.
- I jeżeli ktoś znajdzie jakiś element, że to było wykorzystywane niezgodnie z prawem, to nastąpi pociągnięcie do odpowiedzialności. Na razie nie znaleziono takiego wypadku, ale mamy zaklinanie rzeczywistości i oskarżanie Platformy o "państwo policyjne".
- Oj znaleziono. Z pamięci wyciągam pierwszy przykład mojego kolegi z redakcji. Sylwek Ruszkiewicz opisał wyjazd szefa policji do Włoch. Szefowi policji to się nie spodobało i nakazywał podwładnym sprawdzanie danych osobowych dziennikarza. Sprawdzał 68 razy przez sześć dni. Szukał haków i nie znalazł. Sprawa wyszła na jaw, bo dotyczyła dziennikarza. W ilu przypadkach z tych dwóch milionów nie wyszły i nie wyjdą, bo dotyczą zwykłych obywateli bez swoich informatorów?
- OK, jeżeli takie rzeczy się zdarzały, to trzeba było to ograniczać, a nie powielać dawne błędy, powołując się na to, że coś się działo złego za czasów, w których rządziła Platforma. Jak "dobra zmiana", to dobra, a nie byle jaka albo na gorsze. Inwigilacja danych internetowych nie była zresztą naszym pomysłem, to wymysł PiS. My się nie obrażamy i będziemy otwarci na dalsze prace. Ale jak one będą wyglądały?
- Jak?
- Już do tej ustawy zgłosiliśmy 40 poprawek. Poseł Piotrowicz nawet w sprawie przecinka i błędów językowych dzwonił jednak do kogoś i konsultował.
- Wie pan, od czasów "lub czasopisma" wiemy, że przecinek może wiele.
- To prawda, ale to, co robi PiS, to jest walec. Oni nie chcą słuchać nikogo. I czasami budzą się po podpisaniu ustawy, jak teraz.