Renata Koźlicka-Glińska zasiada w Radzie Fundacji "Stocznia" od 2009 r. Fundacja zajmuje się m.in. społecznymi badaniami, konsultacjami na szczeblu samorządowym i ogólnopolskim. 30 listopada ubiegłego roku, a więc dwa tygodnie po tym, jak na czele ministerstwa stanął Piotr Gliński, fundacja złożyła w resorcie kultury dwa wnioski o dotacje. Jeden z nich, dotyczący projektu "Nasi mecenasi", uzyskał dofinansowanie w wysokości 50 tys. zł. Sprawdziliśmy: to jedyne środki, jakie otrzymała "Stocznia" od objęcia stanowiska przez Piotra Glińskiego.
ZOBACZ: Protest nauczycieli w całej Polsce. Minister Zalewska ZOSTANIE odwołana?! RELACJA NA ŻYWO
Pytana przez nas fundacja uważa, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. - Renata Koźlicka-Glińska nie uczestniczy w bieżących pracach fundacji. Poza tym startowaliśmy w latach ubiegłych w podobnych konkursach, dotyczących programów resortu kultury. Nie uważamy więc, że działamy w sposób etycznie naganny. O dotację ubiegamy się na tych samych warunkach, co inni - mówi nam Jakub Wygnański (52 l.), prezes fundacji. Co na to minister? -Małżonka ministra działa w różnych organizacjach. Minister kultury podpisuje setki wniosków i nie zajmuje się szczegółowym składem personalnym organizacji. Nie miał świadomości, że jego żona jest członkiem akurat tej Rady Fundacji. Po pytaniach "Super Expressu" pan premier będzie ostrożniej analizował nawet najwartościowsze inicjatywy społeczne - informuje nas Radosław Różycki, rzecznik ministra. Jednak zdaniem eksperta do spraw korupcji sytuacja budzi wątpliwości. - To jest niezręczność, że fundacja, w której udziela się żona ministra kultury, dostaje pieniądze z resortu kultury - uważa Antoni Kamiński, były szef Transparency International Polska.