39. ROCZNICA stanu wojennego. Wojsko na ulicach! Zobacz ZDJĘCIA sprzed lat

i

Autor: IPN

40. rocznica stanu wojennego. Ostre słowa o Wojciechu Jaruzelskim. "Niewolnik Moskwy"

2021-12-12 19:18

13 grudnia obchodzimy 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Przypominamy archiwalną rozmowę "Super Expressu", w której Władimir Bukowski, legendarny rosyjski dysydent, mówił o uzależnieniu Wojciecha Jaruzelskiego od ZSRR.

"Super Express": - Na cmentarzu uważanym za narodową nekropolię, na której chowane są wybitne osobistości, a często bohaterowie najnowszej historii Polski, pochowano generała Wojciecha Jaruzelskiego. Jak pan ocenia jego postać? I czy pana zdaniem zasłużył sobie na takie honory?

Władimir Bukowski: - Nie mnie oceniać, czy to miejsce jest właściwe. To sprawa Polaków i to wy podjęliście taką decyzję. Niemniej bardzo łatwo mogę wskazać, że w żadnym razie nie był polskim bohaterem i patriotą, czego jestem gotowy bronić przed każdym sądem.

Przeczytaj także: Grób Wojciecha Jaruzelskiego od lat szokuje. Generała rozdzielono z żoną po śmierci. Musicie to zobaczyć! [zdjęcia]

- Całkiem spora część elit opiniotwórczych uznaje, że nie brakuje w biografii generała skaz, ale wszystko, co robił, było motywowane jego patriotyzmem.

- Bardzo szanuję Polaków i cenię sobie waszą gotowość, by bronić swojej wolności, i walczyć z tymi, którzy chcą ją ograniczyć. Ostatnimi czasy coraz częściej jednak przestaję rozumieć Polskę i Polaków. Próby bronienia Jaruzelskiego są jedną z tych rzeczy, które mnie zdumiewają.

- Czemu?

- W 1999 roku wydałem w Polsce książkę pt. "Proces moskiewski", w której cytuję oryginalne dokumenty z posiedzeń Biura Politycznego KPZR. Wynika z nich, że Jaruzelski nie był żadnym bohaterem. Był zwykłym zdrajcą.

- Mówi pan o dokumentach z czasów przygotowań do stanu wojennego i tuż przed jego wprowadzeniem?

- Dokładnie. Jasno widać w nich, że chciał, aby radzieccy towarzysze przyszli mu w sukurs w walce z Solidarnością i wysłali swoją armię, ponieważ bał się wziąć za to odpowiedzialność wyłącznie na siebie. Takie prośby płynęły do Moskwy wielokrotnie i za każdym razem odmawiano mu interwencji, instruując go, by rozprawę z opozycją przeprowadził własnymi siłami.

- Z narracji, którą wiele lat temu przyjął gen. Jaruzelski, i którą niektórzy popierają, wynika, że groźba interwencji wisiała w powietrzu i tylko wprowadzenie stanu wojennego miało jej zapobiec.

- Co jednak ciekawe, Wojciech Jaruzelski nigdy nie podważył tego, co znajduje się w tych dokumentach. Przekonywał jedynie, że one już wcześniej zostały opublikowane i cóż w nich takiego nowego? Nie jest to jednak kwestia tego, czy to nowe, czy stare dokumenty. Kluczowe jest to, czy to prawda. Nigdy się do tego nie odniósł i przekonywał jedynie, że alternatywą była radziecka inwazja. Niezupełnie rozumiem, czemu pomimo tych dokumentów Polacy dalej mu wierzyli.

- Te dokumenty nigdy nie były powszechnie znane. O ich istnieniu przypominają w zasadzie jedynie przeciwnicy Jaruzelskiego.

- Cóż, po publikacji książki przekazałem kopie tych dokumentów polskiemu parlamentowi, aby się z nimi zapoznano i podjęto jakieś działania. Nikt się tym nie zainteresował i nie przyjął konsekwencji ich istnienia.

- Pana zdaniem, czemu?

- To bardzo dobre pytanie. Polacy, podobnie zresztą jak inne narody byłego bloku wschodniego, nie potrafią uczciwie spojrzeć na swoją przeszłość. Rozumiem jednak, czemu niektórzy tak bronią Jaruzelskiego. Po prostu wygrali na transformacji przeprowadzonej razem z nim. Przecież, gdyby nie Okrągły Stół, miałby szansę być tym, kim został - polską wersją oligarchy, który ma taki wpływ na Polskę? Oczywiście, że nie. Stał się tak potężną osobą tylko dlatego, że siedział przy Okrągłym Stole.

Przeczytaj także: Stan wojenny. Bronisław Komorowski: "Byłem w wannie kiedy przyszli" [WYWIAD]

- Właśnie, skoro już jesteśmy przy transformacji ustrojowej. Obrońcy gen. Jaruzelskiego wskazują na jego decydującą rolę w przeprowadzeniu Polski od komunizmu do demokracji. To on był architektem Okrągłego Stołu, to on został pierwszym prezydentem III RP, to on podpisywał ustawy, które rozmontowały realny socjalizm. Pana zdaniem ta rola może być traktowana jego odkupienie za jego działalność polityczną w PRL?

- Absolutnie nie. Musimy pamiętać, że Okrągły Stół był uzgodniony z Gorbaczowem. On dał na niego pozwolenie. Są na to dokumenty. Kiedy trwały rozmowy polskich towarzyszy z radzieckimi, Gorbaczow powiedział, że jeśli Jaruzelski jest przekonany o tym, że to zapewni utrzymanie się przy władzy, to niech się dogaduje z opozycją. Na to polscy komuniści odpowiedzieli mu, że jeśli tego nie zrobią, w ciągu dwóch miesięcy stracą wszystko. Polska opinia publiczna nie chce tego zrozumieć.

- Czego dokładnie?

- Tego, że w 1989 roku polscy komuniści byli już przegrani. Okrągły Stół w ogóle nie był potrzebny. Spowolnił przejście Polski od komunizmu do demokracji. Dał gwarancje bezpieczeństwa partyjnym dygnitarzom. Dał im prezydenta i ministra spraw wewnętrznych. A przecież jeśli poczekano by jeszcze trochę, nic nie trzeba by było dawać komunistom. Ich władza zupełnie by się rozsypała.

- A jeśli miałby pan porównać Jaruzelskiego z innymi ówczesnymi przywódcami krajów obozu socjalistycznego, jakby wypadł?

- Wszyscy byli łajdakami. Jedni może bardziej, inni mniej krwawi. Jaruzelski pod względem bestialstwa ustępował jednak komuś takiemu jak Nicolae Ceausescu, choć i generał ma swoje ofiary na sumieniu. Z drugiej jednak strony rumuński przywódca był jednak dużo bardziej niezależny od Moskwy niż Jaruzelski, którego nie można ocenić inaczej jak zwykłego niewolnika Związku Radzieckiego. W swojej książce opublikowałem jego rozmowę z Breżniewem, która to doskonale pokazuje. Czytać to jest i śmiesznie, i strasznie.

- Co w niej jest?

- Do Breżniewa co chwila zwracał się: "Drogi, szanowny Leonidzie Iljiczu", na co I sekretarz KPZR zwracał się do niego wyłącznie po imieniu. Już samo to pokazuje, że relacje między Jaruzelskim a Breżniewem to były relacje sługi i pana.

- Skąd się w ogóle to wzięło? To bodaj największa zagadka życia generała Jaruzelskiego - on, syn szlachcica, wykształcony w szkole katolickiej, zesłany z rodziną na Syberię, gdzie zginął jego ojciec, nagle stał się wojującym komunistą, który wiernie służył systemowi i moskiewskim mocodawcom.

- Nigdy nie spotkałem go osobiście, nie jestem specjalistą od jego biografii, ale myślę, że wcale nie różnił się od innych ludzi w Związku Radzieckim, którzy stali się gorliwymi komunistami, mimo że komunizm zabijał ich ojców czy matki. A wśród dzieci represjonowanych działał często syndrom sztokholmski - wychodzili z siebie, żeby udowodnić wszystkim, że są najwierniejszymi z wiernych, prawdziwymi komunistami, radzieckimi patriotami. To była jedna z dwóch typowych reakcji - albo się człowiek wypierał swoich reakcyjnych rodziców i wybierał służbę komunizmowi, albo udawał się na wewnętrzną emigrację. Generał Wojciech Jaruzelski wybrał to pierwsze.

Czytaj także: Pogrzeb generała Jaruzelskiego. Komorowski na mszy, Kwaśniewski na cmentarzu

Sonda
Generał Jaruzelski zasłużenie został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach?
Groby ofiar Stanu wojennego. Górnicy z kopalni Wujek, demonstranci. Niezapomniani