Podkomisję smoleńską powołał w lutym tego roku minister obrony narodowej Antoni Macierewicz (68 l.), a jej pierwsze obrady odbyły się już w marcu. Od samego początku pieniądze, jakie resort wyda na zbadanie przyczyn katastrofy smoleńskiej, budziły wielkie emocje. Szczególnie wynagrodzenia, które ma otrzymać jej 21 członków z dr. Wacławem Berczyńskim (70 l.) na czele oraz czterech zagranicznych ekspertów. Niektórzy z nich zarabiają po około 10 tys. zł miesięcznie.
W kwietniu ujawniono, że w samym 2016 roku na pensje zostanie przeznaczonych przeszło 1,5 mln zł. Teraz okazuje się, że kwota ta jest znacznie większa.
"Na finansowanie działalności podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego zaplanowano na 2016 r. budżet w kwocie 4 mln zł, w tym na ekspertyzy - 300 tys. zł. Środki te zostały wydzielone w ramach budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej" - napisał wiceminister MON Bartosz Kownacki (37 l.) w odpowiedzi na interpelację posłanki Nowoczesnej, Pauliny Hennig-Kloskiej (39 l.). Ponad połowa tej kwoty to właśnie wynagrodzenia dla członków i ekspertów.
- Odnosząc się do formy zatrudnienia członków, jak i ekspertów podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego, wyjaśniam, że nie są oni zatrudnieni "na etatach", lecz na podstawie umowy-zlecenia. W budżecie resortu obrony narodowej na 2016 r. na tę formę zatrudnienia zabezpieczono kwotę 2,2 mln zł - informuje teraz Kownacki.
Zapytaliśmy MON o te wydatki, ale do zamknięcia tego numeru odpowiedzi nie dostaliśmy.