10 kwietnia 2010 roku wydarzyło się coś, co zmieniło bieg historii Polski. To tego dnia, 12 lat temu, miała miejsce katastrofa smoleńska. Delegacja z prezydentem Lechem Kaczyński, jego żoną, pierwsza damą Marią Kaczyńską na czele leciała, by oddać hołd pomordowanym w zbrodni katyńskiej. Na pokładzie było 96 osób. Niestety maszyna nigdy nie dotarła na miejsce, a wszyscy, którzy byli na jej pokładzie, zginęli. - Ponad 80 lat temu i dziś. Mordowali bezbronnych wtedy i dziś. Zacierali wtedy i dziś. Kłamali wtedy i dziś. Nic się nie zmienili - tak rozpoczął swoje przemówienie prezydent.
- Szanowni Państwo, 10 kwietnia 2010 roku, polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele udała się do Smoleńska właśnie po to, by dać świadectwo prawdzie - przypominał Duda. - Bo Polska nigdy nie pogodziła się ze zbrodnią katyńską i jej konsekwencjami - dodał.
- W 1949 roku z rozkazu Józefa Stalina bestialsko zamordowano blisko 22 tys. naszych rodaków - żołnnierzy Wojska Polskiego, policjantów, funkcjonariuszy Straży Granicznej, ale też wielu cywilów, przedstawicieli elit II RP. To była zbrodnia ludobójstwa popełniona przez sowietów na zupełnie bezbronnych ofiarach - mówił polityk. - Nigdy nie została ukarana. Zamiast tego mieliśmy kłamstwo katyńskie - dodał.
- Zło trzeba nazwać złem, zbrodnię trzeba nazwać zbrodnią - apelował Andrzej Duda. - Ludobójstwo się nie przedawnia. Dlatego będę domagał się rozstrzygnięcia sprawy zbrodni katyńskiej przed międzynarodowymi trybunałami. Złożymy w najbliższym czasie odpowiednie wnioski - zapowiedział.
CZYTAJ TAKŻE: Duda miał lecieć do Smoleńska! Prawie nikt o tym nie wie. Powstrzymało go jedno