11 listopada to symbol ciągłości wolnej Polski

2009-11-10 2:00

W rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości bilans Drugiej i Trzeciej Rzeczpospolitej przedstawia historyk, prof. Wojciech Roszkowski, a o znaczeniu 11 listopada 1918 r. w PRL i dziś przypomina opozycjonista, a dziś marszałek Senatu Bogdan Borusewicz

"Super Express": - Dlaczego świętujemy 11 listopada?

Bogdan Borusewicz: - Ten dzień to symbol ciągłości wolnej i demokratycznej Polski. Wyniszczona i zagłodzona podczas I wojny światowej, jeszcze bez granic państwowych, Polska 11 listopada 1918 r. odzyskała niepodległość i po 123 latach nieobecności wróciła na mapę Europy. Polacy wiwatując, wyszli na ulice, by przywitać Jozefa Piłsudskiego. Była to wielka demonstracja jedności. Rada Regencyjna przekazała mu władzę i został naczelnikiem państwa. Miał nie tylko zbudować wolną Polskę, ale również stworzyć podwaliny systemu. Już wkrótce polskie prawo i konstytucja należały do najbardziej demokratycznych w Europie. Nasza niepodległość była wypadkową dwóch czynników. Najpierw stało się coś, co wydawało się niemożliwe - klęska trzech zaborców w wyniku I wojny światowej. Rosjanie zostali pobici przez Niemców i Austriaków, a ci przez Francuzów. Jednak Polacy świetnie przygotowali się do tej sytuacji - zorganizowali własne struktury wojskowe, które w opuszczonej Kongresówce natychmiast przystąpiły do walk o nowy kształt państwa, które trwały do marca 1921 r.

- Po obchodach w 1938 r. Święto Niepodległości na pół wieku zniknęło z oficjalnego kalendarza. Jak w długich latach zniewolenia Polacy pielęgnowali pamięć tego dnia?

- W PRL święto zlikwidowano. Dzień odzyskania niepodległości nie był przypominany aż do czasu powstania zorganizowanej opozycji w drugiej połowie lat 70. Świadomie odwoływaliśmy się do tego święta jako symbolu Polski niepodległej, bo tylko w takiej Polsce chcieliśmy żyć. W Gdańsku, po mszy w kościele Mariackim ostentacyjnie szliśmy pod pomnik króla Jana Sobieskiego. Z każdym rokiem ludzi wokół nas było więcej - w 1978 r. zaledwie kilkadziesiąt osób, ale rok później już około tysiąca. Podobnie wyglądało to w Warszawie. W ciągu roku obchodziliśmy dwie takie uroczystości - 3 maja i 11 listopada. Reakcją władz było rozbijanie demonstracji, zatrzymania i aresztowania.

- Czym różni się ten dzień od innych polskich świąt narodowych, jakie miejsce zajmuje w ich hierarchii?

- 3 maja czcimy dziedzictwo Pierwszej Rzeczpospolitej, a 11 listopada początek Drugiej. Trzecim elementem tej ciągłości tradycji Polski niepodległej i demokratycznej jest 31 sierpnia 1980 r., dzień podpisania porozumienia gdańskiego między strajkującymi a komunistyczną władzą. To święto, które mam nadzieję docenimy dopiero w przyszłości, jest symbolem odzyskania niepodległości - tym razem przez nasze pokolenie. Wtedy zaczęła się dzisiejsza wolna Polska i dlatego ten dzień zasługuje na taką samą uwagę, jak dwa historyczne święta. Wszystkie one uchodzą za cuda, a przecież osiągnięte zostały rękami naszego narodu.

- III Rzeczpospolita liczy już sobie 20 lat, prawie tyle samo, co Polska międzywojenna. Którą z nich było Polakom trudniej zbudować?

- Najważniejsze jest to, że udało się to i wtedy, i teraz. Jednak mojemu pokoleniu było łatwiej. Nie musieliśmy walczyć z bronią w ręku tak jak nasi dziadowie i ojcowie z lat dwudziestolecia i II wojny światowej. Musimy więc pamiętać o nich, bo nie pojawiliśmy się znikąd. Dzięki nim zyskaliśmy punkt odniesienia i światło, które poprowadziło nas ku zwycięstwu.

Bogdan Borusewicz

Marszałek Senatu. W PRL członek KOR, WZZ Wybrzeża, NSZZ "Solidarność", uczestnik strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r.