Ustawa o ograniczeniu pracy w niedziele zacznie obowiązywać od marca. Ekonomiści od dawna przestrzegali, że może ona spowodować masowe zwolnienia w handlu. - Badania są bardzo różne, sięgają nawet 100 tysięcy. W tej chwili nikt nie jest w stanie określić, ile dokładnie osób straci pracę - przestrzegał niedawno Robert Krzak, przewodniczący Forum Polskiego Handlu. - Negatywne skutki poznamy dopiero w marcu, ale będzie ich sporo - przewiduje w rozmowie z "SE". Jego zdaniem każdej soboty poprzedzającej zakazaną niedzielę w sklepach będą gigantyczne kolejki. Poza tym ustawa wcale nie uratuje małych sklepów. - Polacy kierują się ceną, a te będą niższe w wielkich marketach, i tam też skupi się sobotni handel - przekonuje Krzak. Czy to doprowadzi do coraz większej niechęci wobec zakazu? - Myślę, że prędzej czy później rząd się z tego wycofa. Nie można mieszać polityki z ideologią, i to mało uzasadnioną ekonomicznie - ocenia politolog prof. Kazimierz Kik (71 l.). - Rząd powinien się kierować rachunkami ekonomicznymi i wybierać rozwiązania korzystne dla rozwoju gospodarczego, dzięki któremu chce finansować zaplanowane zadania socjalne - dodaje.
Zobacz: Po zakazie handlu w niedziele stacje benzynowe zamienią się w HIPERMARKETY