Euro wybory na Pomorzu
Kto ma w 2024 roku szansę na zostanie eurodeputowanym? Anna Fotyga, Jarosław Sellin i Kazimierz Smoliński zajęli trzy pierwsze miejsca na liście PiS do Parlamentu Europejskiego w województwie pomorskim. O nazwiskach na liście poinformował Piotr Müller.
Polecany artykuł:
Na kogo głosować PiS Pomorze
Piąte miejsce na pomorskiej liście PiS zajęła Dorota Arciszewska-Mielewczyk, szóste - Marcin Horała, a kolejne: Hanna Foltyn-Kubicka, Dariusz Drelich (były wojewoda pomorski) i Sylwia Wiśniewska. Listę zamyka Tomasz Rakowski.
Tegoroczne wybory do PE już trwają. Zaplanowane są w różnych państwach UE w dniach 6–9 czerwca. W Polsce 9 czerwca będzie wybieranych 53 posłów do Parlamentu Europejskiego.
Posłowie do Parlamentu Europejskiego są wybierani na pięć lat. Według polskiej ordynacji do PE może startować osoba mająca czynne prawo wyborcze, która najpóźniej w dniu głosowania skończy 21 lat i od pięciu lat stale zamieszkuje na terytorium Polski lub innego państwa Unii. Kandydat na europosła może być zgłoszony tylko w jednym okręgu i tylko z jednej listy kandydatów na posłów do PE.
Zdecydowałam się na kandydowanie właśnie dlatego, że to są tak strasznie trudne czasy, właśnie w mojej dziedzinie, czyli w sprawach bezpieczeństwa, geopolityki, polityki zagranicznej
- mówiła dziennikarzom w Parlamencie Europejskim w Strasburgu europosłanka PiS, b. szefowa MSZ Anna Fotyga.
W niedzielę wybierzemy 53 europosłów w 13 okręgach wyborczych.
Ordynacja wyborcza do PE łączy dwie metody podziału mandatów: D'Hondta i Hare'a-Niemeyera, znaną jako metoda największych reszt. Pierwsza dotyczy całego kraju, druga – poszczególnych okręgów.
Najpierw zlicza się w skali kraju głosy na konkretne komitety wyborcze i odsiewa te komitety, które nie przekroczyły 5-proc. progu (według Kodeksu wyborczego w wyborach do PE 5-proc. próg obowiązuje także komitety koalicji). Między pozostałe komitety dzieli się liczbę mandatów w skali kraju.
Dopiero po ustaleniu liczby mandatów przypadających poszczególnym komitetom rozdziela się je pomiędzy poszczególne listy w okręgach, zaś mandaty uzyskują kandydaci, którzy na danej liście otrzymali największą liczbę głosów.
O liczbie mandatów, które trafią do poszczególnych okręgów, decyduje frekwencja oraz wielkość okręgów.
Procedura podziału mandatów w eurowyborach jest zupełnie inna niż w wyborach do Sejmu. W wyborach do Sejmu Polska jest podzielona na 41 w miarę równych okręgów, a do każdego przypisana jest określona liczba mandatów. W wyborach tych dzieli się mandaty najpierw pomiędzy okręgi, a dopiero później pomiędzy partie. W wyborach do PE jest odwrotnie.
Kluczowa różnica polega na tym, że w wyborach do PE po zsumowaniu wyników wszystkich kandydatów w całym kraju dzielimy mandaty pomiędzy partie w jednym wielkim okręgu wyborczym, którym jest cała Polska. Dopiero wtedy, kiedy podzielimy mandaty pomiędzy partie, wracamy do okręgów, w których głosowaliśmy. Ostateczna liczba mandatów, które dostanie dany okręg, jest trochę nieprzewidywalna
- wskazał dr hab. Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak mówił, wpływ na liczbę mandatów, które przypadną ostatecznie poszczególnym okręgom, ma poparcie dla danej partii mierzone w liczbie oddanych głosów. Oprócz frekwencji wpływ ma także wielkość okręgu.