Premier Donald Tusk oddał głos w wyborach samorządowych
Premier po wyjściu z lokalu wyborczego zachęcił Polaków do głosowania. Argumentował, że każdy kto nie chce, aby ktoś decydował za niego powinien dziś zagłosować. Dodał, że zdaje sobie sprawę, że w Polsce wybory samorządowe wzbudzają mniejsze zainteresowanie, chociaż wtedy można wybrać "swojego sąsiada, lub sąsiadkę".
- Ktoś [kandyduje - dop. red.], kto mieszka w pobliżu, kogo znamy lub powinniśmy znać. Może te wybory są mniej polityczne. Jest dużo mniej emocji i są trochę bardziej skomplikowane - powiedział Tusk.
Szef rządu podkreślał, że "w warunkach wolności i demokracji" głosowanie jest "ekscytujące". Tusk dodał, że cieszy się z tego, że w Polsce jest demokracja.
- Ja zawsze się cieszę, ale dlatego, że jestem z tego pokolenia, wspólnie z żoną, przez ładny kawał naszego dorosłego życia, mogli tylko marzyć o wolnych wyborach - mówił premier.
Wybory samorządowe 2024. Jakiej frekwencji spodziewa się premier?
Donald Tusk przyznał, że w kwestii frekwencji wyborczej "intuicja mu nic nie mówi". Dodał, że w sobotę rano spodziewał się, że w niedzielnych wyborach będzie duża frekwencja, wieczorem zaczął mieć o nią obawy, a rano obudził się optymistyczny.
- Nie chcę wróżyć. Na pewno nie będzie tak wysoka [frekwencja - dop. PAP], jak 15 października. To nie mam wątpliwości, ale bardzo bym chciał, żeby była jak najwyższa. To nadaje sens temu świętu - mówił premier.
Swoje głosy oddali także inni politycy. Uchwyceni na zdjęciach w lokalach wyborczych zostali m.in. Włodzimierz Czarzasty, Adrian Zandberg, czy Szymon Hołownia.