Profesor Krzysztof Simon jest kierownikiem Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii UM i ordynatorem Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu. W rozmowie z portalem Wirtualna Polska poinformował on, że realna liczba zakażeń jest znacznie większa niż ta, którą podaje Ministerstwo Zdrowia. Zdaniem profesora Simona liczba zakażonych w Polsce jest 4-5 razy większa niż pokazują oficjalne statystyki. Przy tej okazji nie omieszkał wspomnieć o tym, że wiąże się to m.in. z tym, że społeczeństwo nie praktykuje należycie zaleceń dotyczących noszenia maseczek oraz zachowywania dystansu społecznego. – Kraj jest dziwny. Pięknie się zmobilizowaliśmy na ten lockdown, którego oczywiście nie można było dłużej utrzymywać, bo trzeba było wrócić do pracy. (...) Byłem na wakacjach, w hotelu weszło do windy kliku bezczelnych mięśniaków, żaden z nich nie miał maseczki Jak z nimi rozmawiać? Zwróciłem uwagę, dostałem maila z groźbami śmierci, które nie nadają się do zacytowania. Gdzie my żyjemy? – z grozą zauważyła Simon.
Profesor nie gryzł się w język, bezkompromisowo oceniając przyczyny tak dużej liczby zachorowań na Covid19. – Wie pan, jaka jest główna przyczyna wzrostu zachorowań? Dzicz – tak to trzeba nazwać – agresywna dzicz, która nie przestrzega niczego. Msze, pogrzeby, wesela, duże zakłady pracy. W miejscach, gdzie kumulowała się duża liczba osób na małej przestrzeni najłatwiej o zakażenia. Trzeba nosić maskę w zamkniętych pomieszczeniach i koniec – tłumaczył w mocnych, żołnierskich słowach.
Zgadzacie się z jego słowami?
Czy po zakończeniu wakacji czeka nas druga fala zachorowań? Niekoniecznie już we wrześniu. Uczony przekonuje, że wypoczynek na plaży czy innej otwartej przestrzeni nie niesie za sobą bardzo dużego ryzyka zakażenia. – Mimo wszystko na plaży czy na deptaku tego miejsca jest sporo, mamy przestrzeń otwartą. Gorzej, kiedy jesteśmy zamknięci w pomieszczeniu z osobami, które nie mają maseczki. Lato to jest moment, kiedy powinniśmy mieć wyciszenie epidemii. Jest cieplej, bardziej wilgotno, wirusy źle się szerzą. A co będzie jesienią? – zastanawiał się ekspert.