- Często mam krytyczny stosunek do naszych narodowych przywar, ale w czasie zagrożenia, lubię naszych rodaków - napisała na swoim profilu społecznościowym Klaudia Jachira. - Nagle pojawia kultura, stajemy się milsi i bardziej empatyczni. Kierowcy jeżdżą wolniej i mniej się spieszą - dodała posłanka Koalicji Obywatelskiej. W dalszej części wpisu polityczka opisała jak zmieniło się życie i zachowanie ludzi na przestrzeni ostatnich dni przez zagrożenie koronawirusem.
- W sklepie kupując cztery rzeczy: mleko, rodzynki, ketczup i pomidory, będąc jedyną w kolejce bez makaronu i mąki, rozmawiamy i żartujemy z kolejkowiczami, że szykują się na wojnę. Pan kasjer zmęczony, ale miły, sam zagaja rozmowę, że pobili wszelkie rekordy utargu. Gdy sklep musi być zamknięty pół godziny przed czasem, to o dziwo nie widzę awanturujących się klientów. Kina bez problemu oddają kasę za bilety - twierdzi posłanka. Ale to nie wszystko. Jak przekonuje Klaudia Jachira zmian zachowań u innych ludzi zaobserwowała znacznie więcej. Do posłanki zadzwoniła właścicielka pensjonatu i zaproponowała przełożenie terminu, by pieniądze za zaplanowany wcześniej wypoczynek nie przepadły. - Jestem dumna ze społeczeństwa, w którym młodsi oferują pomoc w zakupach starszym, w którym pojawiają się pomysły nauki online, martwimy się nawzajem o swoje zdrowie, w którym nagle okazuje się, że da się żyć bez latania co weekend samolotem na Maltę czy do Mediolanu - informuje posłanka. Na uwagę zasługuje też puenta jej wpisu. - I tylko gdzieś w tym wszystkim pojawia się pytanie, jak długo jesteśmy w stanie być dla siebie aż tak dobrzy? Chciałabym, by oprócz epidemii koronawirusa, pojawiła się też u nas epidemia empatii, która w przeciwieństwie do tej pierwszej, niech trwa jak najdłużej!