Przypomnijmy, że pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł zapadł w czerwcu 2019 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Tomasz Arabski został wówczas skazany nieprawomocnie 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Sąd orzekł ponadto o winie urzędniczki kancelarii premiera Moniki B., która została skazana na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Troje pozostałych oskarżonych urzędników sąd uniewinnił. Błyskawicznie przed stołecznym Sądem Apelacyjnym ruszył proces apelacyjny. Wnioskowała o niego zarówno obrona Tomasza Arabskiego (wnosząc o jego uniewinnienie), jak również warszawska prokuratura która złożyła z kolei apelację na niekorzyść wszystkich oskarżonych (poparli ją też oskarżyciele posiłkowi, czyli bliscy kilkunastu ofiar katastrofy, m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna).
Na wczorajszej i dzisiejsze rozprawie sąd wysłuchał mów stron procesu. Pełnomocnik Arabskiego mec. Zbigniew Ćwiąkalski przekonywał w piątek, że jego klientowi postawiono zarzut, jako że uznano go za "gwaranta prawidłowego wykorzystania prawidłowego transportu lotniczego". Tymczasem - jak przekonywał - instrukcja HEAD dotycząca organizacji lotów z najważniejszymi osobami w państwie nie nakładała na niego takiego obowiązku.
Zobacz: Jarosław Kaczyński odchodzi z rządu! Wiemy kiedy, decyzja zapadła
Z taką argumentacją nie zgadza się natomiast prokuratura, według której apelacja na korzyść Arabskiego stanowi jedynie polemikę z rozstrzygnięciami sądu I instancji. - W mojej ocenie oskarżony Tomasz Arabski nie podołał obowiązkowi, jeśli chodzi o zapobieżenie lądowaniu na miejscu do tego nieprzeznaczonym, czym spowodował skutek w postaci niebezpieczeństwa - mówił przed sądem prok. Przemysław Ścibisz.
Tak wyglądają obecnie groby niektórych ofiar katastrofy smoleńskiej
Ostatecznie po wysłuchaniu obu stron sędzia poinformował, że wyznaczył termin wydania wyroku na 25 czerwca.
Proces w pierwszej instancji przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczył się przez ponad trzy lata; został zainicjowany z oskarżenia prywatnego. Jego podstawą był art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo w sprawie organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r.