Pieniądze monety złotówka złoty zbiórka kwesta

i

Autor: kdzwonek/pixabay.com Monety

Złoty się obroni. "Woś populi"

2022-07-19 3:11

"Oczywiście kursy wymiany walut nie są (i nie muszą być) zjawiskiem tak całkiem oczywistym i przejrzystym dla zwykłego obywatela. Dlatego warto poświęcić tematowi kilka słów. Również po to, by mieć dystans wobec przeróżnych teorii, które pojawiają się ostatnio tu i ówdzie w debacie publicznej" - napisał w najnowszym felietonie Rafał Woś.

Złoty się obroni

Pewnie Państwo słyszeli, że polska waluta przeżywa ostatnio wiele turbulencji. To słabnie wobec euro, dolara czy funta. To znów się umacnia. Znów słabnie i znów się wzmacnia.

Oczywiście kursy wymiany walut nie są (i nie muszą być) zjawiskiem tak całkiem oczywistym i przejrzystym dla zwykłego obywatela. Dlatego warto poświęcić tematowi kilka słów. Również po to, by mieć dystans wobec przeróżnych teorii, które pojawiają się ostatnio tu i ówdzie w debacie publicznej.

Nie jest na przykład prawda, że kursy walutowe to taki międzynarodowy konkurs strongmanów. W którym wygrywa najsilniejszy. Pod wieloma względami dobrze jest mieć walutę trochę niedowartościowaną. Bo wtedy krajowi eksporterzy (to znaczy ci przedsiębiorcy, którzy produkują na obce rynki) zarabiają lepiej i mogą w kraju więcej inwestować albo lepiej płacić ludziom. Co z kolei działa stabilizująco na rozwój gospodarczy oddalając ryzyko recesji. To dlatego rządzący czasem niekoniecznie są zainteresowani walką o umocnienie pieniądza.

Zbyt niski kurs waluty może być jednak niebezpieczny. Dzieje się tak dlatego, że drożeją wówczas dobra importowane. Na przykład surowce energetyczne. Co może działać proinflacyjne.

Wahania walut mają więc swoje dobre i złe strony. Niektórzy powiadają więc że należy się więc waluty wyzbyć. Na przykład przyjmując euro. Tylko, że to będzie jak zachowanie muzyka, który mając świadomość, że jego trąbka albo puzon mogą wydawać dźwięki zarówno wysokie, jak i niskie, oddał instrument do lombardu. Bo tak go stresowało, że nie będzie umiał trafiać w odpowiedni ton.

Polska waluta od lat jest w płynnym kursie wobec euro czy dolara. Pomaga to nam się ekonomicznie stabilizować. Ostatnio doszła do tego wojna To dlatego euro jest czasem po 4.50, potem prawie po 5. Po czym spada do 4,55 i znowu rośnie do 4.80.

Nie ma w tym nic strasznego. W czasie wojny globalni inwestorzy są trochę bardziej nerwowi. Wśród nich zaś panują różne zmienne mody. Raz wrzucaja waluty regionu (złotego, koronę czeską, forinta) do jednego wora z napisem "kraje zagrożone rozlaniem kryzysu". Ale to samo może spotkać także euro, które ostatnio mocno się wobec dolara osłabiło. Po to jednak mamy rząd i bank centralny, by swoimi interwencjami wskazywały kierunek. I to się dzieje. Także u nas, gdzie NBP od miesięcy sprawnie (choć dyskretnie) dyskretnie stabilizuje sytuację.

Koniec końców liczy się fundament gospodarki. Niskie bezrobocie, niezłe perspektywy wzrostu, parę ubiegłych dobrych lat wzrostu płac. To nas wzmacnia w czasie kryzysu i wojny. Dlatego nie dajcie się zwariować. Złoty się obroni. To jest akurat nasza silna strona.

Tomasz Terlikowski o Watykanie: Twardszego potępienia Rosji się nie doczekamy [Raport Złotorowicza]