Prokuratura Krajowa zarzuca Tomaszowi Szmydtowi kolaborację z obcym wywiadem i tym samym działanie na szkodę dla Polski. Sąd Dyscyplinarny zdecydował się więc na uchylenie mu immunitetu, a także zgodził się na tymczasowe aresztowanie byłego sędziego. Wkrótce zostanie za nim wydany również list gończy oraz wniosek o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Nie zmienia to faktu, że zarówno rząd, jak i opozycja szukają winnych za tę sytuację, a premier Tusk zdecydował się nawet powołać specjalną komisję ds. badania rosyjskich i białoruskich wpływów w Polsce. Wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek zauważył, że zaangażowany w aferę hejterską za rządów PiS Tomasz Szmydt podlegał wówczas pod ministerstwo sprawiedliwości kierowane przez Zbigniewa Ziobrę. – To minister Ziobro dzisiaj próbuje wmówić opinii publicznej, że nie zna tego człowieka, nie widział go, nie miał z nim nic wspólnego. Za chwilę minister Ziobro powie, że nigdy nie był ministrem sprawiedliwości i że nigdy nie urzędował na Alei Róż, tam gdzie jest dzisiaj siedziba ministra sprawiedliwości – zarzucał Ziobrze Krzysztof Śmiszek.
Tymczasem były szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odbija piłeczkę w kierunku rządzących. Zaznacza, że z byłym sędzią Szmydtem nie miał wówczas żadnego kontaktu, w odróżnieniu od polityków ze strony Platformy Obywatelskiej. – Pełnił funkcję administracyjną jak wiele setek innych sędziów, delegowany przez prezesa sądu administracyjnego. Nigdy go nie spotkałem i nie rozmawiałem z nim. W odróżnieniu od posłów Platformy Obywatelskiej, którzy go zapraszali do Sejmu, a nawet – jak teraz słyszymy – spotykali się z nim prywatnie – komentuje słowa Śmiszka Zbigniew Ziobro. Jak zauważa, podejrzenie ABW o jego współpracę z białoruskimi służbami – „pojawiło się, gdy rządy przejął Donald Tusk”. – Mijają kolejne miesiące i polskie służby dają uciec podejrzanemu. Czy to nie blamaż? ABW na polecenie rządzących koncentruje się na ściganiu polityków opozycji, a nie rosyjskich szpiegów – stwierdził Ziobro w rozmowie z „SE”.