Tomasz Zimoch zdecydował się na szczere wyznanie. Dziennikarz stwierdził, że „zamienił siekierkę na kijek”, gdy zrezygnował ze sportu na rzecz polityki. - Nic takiego. Tu też wszyscy wszystkich chcą ograć. Tylko że sport, w przeciwieństwie do polityki jest chyba jednak czystszy. Tu, niestety każdy kombinuje, jak oszukać drugiego. Nawet w jednym ugrupowaniu. Grupy, grupki, jak wykiwać, jak ograć rywala. Tak było w kampanii, tak jest w Sejmie – stwierdził w rozmowie z Onetem. Ponadto polityk zdradził, że nieco inaczej wyobrażał sobie bycie posłem. - Dyskusje, debatowanie, spory w dobrej wierze. Procedowanie zgodnych z Konstytucją, dobrych ustaw. A tu po prostu jedzie walec – powiedział. Jako były komentator sportowy przywykł do nieco innego zachowania. - W sporcie są prostsze, jaśniejsze zasady niż tu w polityce. W sporcie jest szacunek dla rywala, braterstwo wewnątrz zespołu. W Sejmie bardzo trudno o sejmowanie – mówił Onetowi.
Jak się okazuje, nawet miejsce, gdzie siedzą posłowie, może wzbudzać wiele emocji. - Są tacy posłowie, którzy reklamowali swoje miejsca. Uważali, że za daleko, za wysoko, że im się należy bliżej. Podobno im niżej, tym poseł ważniejszy, tym jego ego bardziej połechtane. Ja sobie lepszego miejsca nie mogłem wymarzyć. Stamtąd lepiej widać. Ba, wszystko widać. I w myślach komentuję – opowiadał Tomasz Zimoch.