Wyrok jest prawomocny i zapadł wczoraj w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Szef "Wyborczej" domagał się przeprosin i wpłaty 50 tys. zł przez Ziemkiewicza na Zakład dla Niewidomych w Laskach.
Michnikowi nie spodobał się felieton Ziemkiewicza sprzed dwóch lat, bo publicysta miał w nim sugerować jego nielegalne związki z wymiarem sprawiedliwości. Ziemkiewicz wnosił o oddalenie pozwu. Twierdził, że publicysta ma prawo wyraziście przedstawiać swe opinie w felietonie. I sąd przyznał mu wczoraj rację.
- Sąd uznał, że Ziemkiewicz nie jest dziennikarzem informacyjnym, ale felietonistą. A felieton rządzi się innymi prawami. Publicysta może zawierać w nim swoje opinie. Poza tym Michnik źle zrozumiał słowo "terroryzuje", bowiem nie jest ono użyte dosłownie, ale w przenośni. Zdaniem sądu Adam Michnik, będąc osobą publiczną, ma szalone możliwości polemiki w mediach, a nie w sądzie - mówi nam obrońca Ziemkiewicza mec. Artur Wdowczyk.