Zerwijmy z futbolową polityką mężczyzn

2009-12-03 7:49

Wczoraj na łamach "Super Expressu" sprzeciw wobec pomysłu wprowadzenia parytetów wyraziła dr Barbara Fedyszak-Radziejowska. Dziś swoje racje przedstawia ich zwolenniczka, prof. Magdalena Środa

"Super Express": - Parytetów potrzebują tylko obywatele płci żeńskiej czy może wszyscy Polacy?

Magdalena Środa: - Wszyscy osiągną z nich korzyść. Będzie więcej wolności w wybieraniu kandydatów, bo do tej pory wybieramy głównie między mężczyznami. Będzie więcej sprawiedliwości, bo nie jest rzeczą sprawiedliwą, aby społecznością, której połowę stanowią kobiety, rządzili niemal sami mężczyźni; więc kobiety też muszą mieć szansę przynajmniej znaleźć się na listach wyborczych. Parytet im tę szansę daje.

- Ale parytety mogą nie rozwiązać nierównego statusu męż-czyzn i kobiet w Polsce, lecz - na odwrót - pogłębić go; tak jak internacjonalizm był złudną receptą na nacjonalizm, a dekret Bieruta i reforma rolna zamiast stymulować - hamowały rozwój. Urawniłowki można by długo wymieniać.

- Porównanie z Bierutem jest, przepraszam, głupkowate. Proszę raczej zajrzeć do raportów unijnych lub Banku Światowego. Parytet jest traktowany bardzo poważnie jako skuteczny mechanizm demokratyzacji społeczeństw i stosowany niemal wszędzie na świecie. To mechanizm wprowadzany na określony czas, pozwalający jakiejś grupie, która była dyskryminowana, wyrównać szanse. W tak zwany naturalny sposób trwałoby to jeszcze setki lat. Pierwsza kobieta zaczęła studiować na Uniwersytecie Jagiellońskim 500 lat po jego utworzeniu. Wszyscy przez setki lat twierdzili, że kobiety są niezdolne do studiowania. Taki był stereotyp. Podobnie myślano o czarnoskórych obywatelach Ameryki. Bez systemu kwot w szkolnictwie Obama nie miałby szans zostać prezydentem. Mówiono kiedyś: "czarni są za głupi na studia!", i czarni rzeczywiście nie studiowali. Teraz się mówi: "kobiety nie nadają się do polityki!" i kobiety do polityki nie idą, choć to praca stosunkowo łatwa, dobrze płatna i doskonale dająca się pogodzić z wychowywaniem dzieci. Kobiety obawiają się polityki, bo jest w niej pełno brutalnych mężczyzn, a także dlatego, że zgodnie z panującymi stereotypami polityka jest dla mężczyzn. Tymczasem w krajach skandynawskich, dzięki parytetom, połowa parlamentu to kobiety - tam już zresztą zniesiono ten mechanizm, bo spełnił swoją rolę. Teraz jest tylko ograniczenie, że żadna z płci nie może być reprezentowana w ilościach większych niż 60 proc. Są to kraje bogate, z niską korupcją, z doskonale rozwiniętą polityką socjalną. U nas nie ma polityki socjalnej, tylko polityka futbolowa, bo nasza męska władza jest zainteresowana przede wszystkim piłką.

- Lubi pani podkreślać, że kobiety są lepiej wykształcone, dominują nad mężczyznami w sferze umysłu i charakteru. Czy to już aby nie jest seksizm?

- Że kobiety są lepiej wykształcone? Że mniej piją, dłużej żyją i że są bardziej nastawione na współpracę, a nie na zaspokajanie własnych ambicji? To fakty.

- Które rodzą kilka pytań: skoro kobiety są lepiej wykształcone, to może parytetami powinniśmy poprawiać sytuację mężczyzn? Albo czy kobiety nadal będą mniej piły i dłużej żyły, gdy na równi z mężczyznami będą fedrować węgiel lub pływać w wielomiesięczne rejsy?

- Kobiety są lepiej wykształcone, ale mimo to mniej zarabiają, mają mniejszy dostęp do władzy i nawet ich praca domowa cieszy się niewielkim prestiżem. Jeśli chodzi o zawody typowo męskie, to proszę zwrócić uwagę, że z reguły są one wysoko płatne. Czy wolałby pan pracować jako salowa, zarabiając grosze, a w domu bezpłatnie zajmować się dziećmi i mężem z depresją, czy raczej pływać w dalekie rejsy, mieć święty spokój i zarabiać duże pieniądze? Nie twierdzę, że to drugie jest lepsze, ale wolałabym, by było to przedmiotem wyboru niż stereotypowego przekonania, że kobieta ma wykonywać nieodpłatną pracę na rzecz mężczyzn, a mężczyzna, niezależnie od wykształcenia, sprawować władzę i pracować w wysoko płatnych zawodach. A to, że niektóre z nich są ryzykowne? Myślę, że bycie w ciąży i wypełnianie roli matki również wiążą się z dużym ryzykiem, tylko nikt tego nie docenia tak jak ceni się fedrowanie lub zabijanie w wysoko płatnym zawodzie wojskowego. Okazuje się, że w tej kulturze jest w ogóle intratniej zabijać niż rodzić. Bo na politykę militarną idą krocie, a na socjalną - prawie nic. Natomiast nic nie mówię o prymacie umysłu. Sądzę jednak, że kobiety mniej interesują się sportem, a bardziej kwestiami socjalnymi. Taka polityczna zmiana zainteresowań wyszłaby naszemu krajowi na dobre. Proszę spojrzeć na dr Fedyszak-Radziejowską - czy ktoś jest równie kompetentny w sprawach wsi i równie zaangażowany? Dlaczego nie ma jej w wielkiej polityce? Bo nie chce być? Sądzę, że dlatego, że nie ma odpowiednich mechanizmów. Gdyby były, pani doktor powiedziałaby: "nie chcę, ale muszę!". Cieszyłaby mnie wizja parlamentu z połową kobiet, nawet jeśli nie wszystkie byłyby równie kompetentne, jak pani Fedyszak.

- Jak się ma rekrutacja według parytetu do rekrutacji merytorycznej - według kompetencji? Czemu w danym miejscu część osób pracowitszych, lepiej wykształconych, mniej kłótliwych, uczciwiej rywalizujących - przypuśćmy, że będą nimi kobiety - ma ustąpić na rzecz leniwych nieuków i kłótników idących po trupach?

- Do tej pory było tak, że na akademii medycznej to mężczyźni mieli lepiej - kwota miejsc dla mężczyzn była większa niż dla kobiet. Nie chcę mówić o kwotach wszędzie. Chcemy wprowadzić parytety wyłącznie na listach wyborczych, żeby zwiększyć wolność wyboru, chcemy, żeby kobiety znajdowały się na tych listach z powodów ustawowych, a nie - tak jak dziś - bo są znajomymi panów polityków, a oni ich potrzebują jako "paprotki". Myślę, że Polacy mając do wyboru kobietę i mężczyznę o podobnych poglądach, wybiorą kobietę. W Polsce były już wszystkie polityczne zmiany i rządziły już wszystkie partie. Tylko jednej zmiany nie było - zmiany płci - i wiążę z nią duże nadzieje.

Prof. Magdalena Środa

Etyk, filozof, feministka, była wiceminister w rządzie Marka Belki