Nie mam jednak wątpliwości, że na pogrzebie nie wypada kłamać. Można coś przemilczeć, ale jednak nie kłamać. Niestety na kłamstwa zdecydował się Aleksander Kwaśniewski, mówiąc, że Jaruzelski "wybrał mniejsze zło, chroniąc nas przed obcą interwencją albo wojną domową". Otóż jedno i drugie nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Co więcej, zestawiając te tezy z dokumentami, można dojść do wniosku, że to Jaruzelski wypraszał o rosyjską interwencję, a Sowieci woleli, żeby załatwić to polskimi rękami. Wojna domowa? Niby kogo z kim? Do wojny domowej potrzeba dwóch stron. Owszem, junta Jaruzelskiego przygotowywała swój wojskowy przewrót bardzo długo. Nie ma ani jednego śladu świadczącego o tym, że do jakiegokolwiek przewrotu przygotowywała się Solidarność.
Dlaczego Aleksander Kwaśniewski kłamał zatem na pogrzebie Jaruzelskiego? Oprócz uzasadnienia sobie samemu decyzji trwania przy Jaruzelskim całe lata 80. także z tego powodu, dla którego dzieci alkoholików wolą wybielać swojego ojca, niż powiedzieć, jak zachowywał się w domu. Za chwilę będziemy obchodzili 25-lecie III RP. Z Jaruzelskiego zdążono już zrobić ojca współzałożyciela III RP, bo okrągły stół i "pokojowe przekazanie władzy". Czy Jaruzelski był ojcem III RP? Skoro III RP wzięła się z porozumienia części elit opozycji z ekipą Jaruzelskiego, to zapewne był. To elity Solidarności zdecydowały, z kim pójdą do łóżka i kto będzie ojcem III RP.
Wśród zwykłych ludzi też możemy spotkać takie patologiczne związki. Normalne kobiety miewają za mężów ludzi, którzy je nieustannie maltretują. Z takich rodzin też wyrastają normalne, a nawet zdolne dzieci. Tyle że te dzieci, nawet jeżeli nie mają siły na konfrontację z prawdą, raczej nie decydują się swoich ojców chować z honorami. Tym bardziej nie bywają wdzięczne za to, że ojciec przez lata matkę bił, ale jednak po kilkudziesięciu latach przestał. Jaruzelski był typem takiego politycznego alkoholika, który przez niemal całe swoje życie maltretował swoich rodaków. Bił w różne miejsca - a to w podziemie w latach 40., a to w Żydów w latach 60., a to w robotników w 1970 roku. W latach 80. bił, gdzie popadło. I jak na rasowego alkoholika przystało, przez całe swoje życie kłamał, uzasadniając kłamstwami swoje życiowe wybory. Naprawdę nie wypada czcić alkoholika tylko dlatego, że w pewnym momencie swoją żonę bić przestał. Tym bardziej gdy powodem było to, że zabrakło na wódkę i jedzenie albo dzieci wyrosły na tyle, że potrafiły się już ojcu odwinąć.