Sławomir Jastrzębowski: Módlmy się, żeby Tusk nie wziął się do demografii

2014-05-06 4:00

Premier Donald Tusk w ostatnim wywiadzie przyznał pośrednio, że nie ma najmniejszego kłopotu z kłamaniem. Że co prawda obiecywał niższe podatki, ale to jak był w opozycji, a obiecywał po to, żeby rządzić.

Jak już rządzi te 6 lat, to nie będzie obniżał podatków, bo miałby mniej do rządzenia, a on przecież lubi rządzić. Sondaże wskazują, że co czwartemu Polakowi bardzo podoba się fakt, że Donald Tusk zrobił go w konia, ponieważ na Platformę Obywatelską głosować chce 25 procent uprawnionych. No, jak na krętaczy to nawet prawdomówni. Ta prawdomówność naszego premiera przypomina mi pewną anegdotę z Czarnego Lądu. Otóż przed kolejnymi wyborami czarny jak smoła premier miał stanąć i powiedzieć ludowi mniej więcej te słowa: "Tak, to prawda, przez ostatnie cztery lata ja, moja rodzina i moi znajomi strasznie kradliśmy. Ale my już mamy wszystko, czego potrzebujemy. Jak wybierzecie naszych przeciwników, to następne cztery lata oni będą kradli dla siebie. Szkoda waszego czasu, ja mogę teraz coś zrobić dla was". I - jak mówi anegdota - został dzięki prawdomówności właśnie wybrany.

Przeczytaj też: Podatki zasilają wspólną kasę

Potęga prawdy! W tym wywiadzie naszego premiera zwróciłem uwagę na inną, bardzo niepokojącą rzecz. Otóż pan premier pytany o przyczyny bardzo złej sytuacji demograficznej Polski, o to, czemu rodzi się coraz mniej dzieci, rzekł: "Ludzie nie rezygnują z posiadania dzieci z powodu złej sytuacji materialnej. Zleciliśmy badania, z których wynika, że im rodzice mają więcej pieniędzy i wyższe wykształcenie, tym mniej mają dzieci". Skąd się bierze źródło mojego potwornego lęku, spytają państwo? Jeśli premierowi zachce się zwiększyć dzietność polskich par, to uzbrojony w takie badania może po prostu zabrać ludziom pieniądze albo nie dopuścić do tego, żeby się kształcili. Groza! Dla nas wszystkich lepiej byłoby więc, żeby premier zamiast rozwiązywać problemy demograficzne naszego kraju, może nieco więcej biegał?

Wiadomości se.pl na Facebooku