Adrian Zandberg

i

Autor: SUPER EXPRESS Adrian Zandberg

Polska szkoła w zapaści

Zandberg wystawia cenzurkę Czarnkowi. Przez PiS dobra edukacja staje się luksusem?

2023-09-02 5:14

Po nieudanej reformie oświaty, po pandemii, przy braku nauczycieli system działa coraz oporniej. W wielu szkołach 1 września nie zaczną się lekcje matematyki, angielskiego czy chemii. Część z rodziców uciekła do szkół prywatnych. Ale mało która rodzina ma wolne kilka tysięcy miesięcznie. Powoli cofamy się więc do czasów, kiedy dobra edukacja była przywilejem, luksusem - pisze w najnowszym felietonie dla "Super Expressu" Adrian Zandberg.

Pełzająca prywatyzacja

W poniedziałek powrót do szkoły. Dzieciaki opłakują koniec wakacji, ale dla rodziców pierwszy września oznacza pewną ulgę - wreszcie mogą przestać się martwić, co zrobić z synem czy córką w ciągu dnia, kiedy są w pracy. Można je rano odstawić do szkoły i oddać pod czyjąś opiekę.

Niestety, żeby to było możliwe, do szkoły muszą wrócić nie tylko uczniowie, ale też nauczyciele. A tych ubywa. W tym roku szkolnym nie obsadzono prawie 25 tys. etatów nauczycielskich. Najgorzej jest w dużych miastach. Mało kto chce pracować w szkole. Za 2,5 tys. zł, a tyle dostaje początkujący nauczyciel, w Warszawie nie da się nawet wynająć kawalerki. Kto może, zmienia zawód. Co dla ludzi po studiach nie jest takie trudne.

Po nieudanej reformie oświaty, po pandemii, przy braku nauczycieli system działa coraz oporniej. W wielu szkołach 1 września nie zaczną się lekcje matematyki, angielskiego czy chemii. Część z rodziców uciekła do szkół prywatnych. Ale mało która rodzina ma wolne kilka tysięcy miesięcznie. Powoli cofamy się więc do czasów, kiedy dobra edukacja była przywilejem, luksusem. Ta pełzająca prywatyzacja niszczy równość szans. Dziecko z biedniejszej rodziny, które nie nauczy się w szkole procentów czy odmiany czasowników po angielsku, nie nadrobi tego przecież w domu, na korepetycjach czy ucząc się od rodzicow.

Minister Czarnek perorował ostatnio w Sejmie przeciwko prywatyzacji. Rząd chce się pytać o prywatyzację w referendum. To pytanie to oczywiście hucpa - nie ma wiele wspólnego z ochroną publicznego majątku, który PiS zresztą wyprzedawał. Wystarczy wspomnieć Rafinerię Gdańską. Pytanie o prywatyzację jest naprawdę dość żałosne w wykonaniu rządu, który od lat administruje pełzającą prywatyzacją usług publicznych.

To zresztą ten sam rząd, który kilka lat temu zignorował milion podpisów obywateli, którzy chcieli referendum w sprawie reformy oświaty. Wtedy nikogo nie interesowało ich zdanie. Pieniądze zostały wyrzucone w błoto, choć można je było przeznaczyć na podwyżki dla nauczycieli. Teraz zbieramy owoce tamtych decyzji.