Światełko dla Pawła Adamowicza

i

Autor: Weronika Kasza

Zamordował prezydenta Adamowicza wojskowym nożem. Wzorował się na słynnej armii

2019-01-16 1:00

Dostał trzy ciosy, dwa w okolice serca, trzeci w brzuch. Jeden z nich przerwał aortę. Każde z uderzeń było śmiertelne. Choć lekarze z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku stoczyli heroiczną walkę o jego życie, w tej nierównej walce byli bez szans. Paweł Adamowicz (+53 l.) zmarł kilkanaście godzin po zamachu. Nożownik, który go zaatakował mógł być tak skuteczny, ponieważ posłużył się repliką legendarnych noży bojowych używanych w armii USA.

Te sceny, jak z filmu grozy, wstrząsnęły całą Polską. Od kilku dni z ekranów telewizorów nie znikają ujęcia, na których nożownik Stefan W. atakuje nożem prezydenta Pawła Adamowicza. Wbiega na scenę, zadaje mu kilka ciosów, a następnie przez dłuższą chwilę biega po scenie z narzędziem zbrodni. Jak ustaliliśmy był nim wojskowy nóż szturmowy Kandar KD6706. To wyjątkowo niebezpieczne w rękach szaleńca narzędzie jest wzorowane na legendarnych nożach używanych w armii amerykańskiej od czasów II wojny światowej. Jest wykonany z nierdzewnej stali i ma 26,5 cm długości, przy czym sama głownia jest długa na prawie 15 cm i ma ok. 4 milimetrów grubości. W internecie można go kupić bez problemu za niecałe 42 zł. Nietrudno sobie wyobrazić, jaki był skutek ataku takim nożem.

- Paweł Adamowicz doznał potwornych urazów. Serce, jelita, śledziona, przepona, wszystko uszkodzone w wyniku brutalnego ataku. Mówiąc kolokwialnie krew uciekała z pokiereszowanego ciała – ujawnił wczoraj minister zdrowia Łukasz Szumowski (47 l.).