Zamiast podwyżek 500+? Tomasz Walczak: Nie mają kasy? Niech płodzą dzieci!

2019-03-04 5:00

Nie mają chleba? Niech jedzą ciastka – tak miała zareagować swego czasu królowa Francji Maria Antonina, gdy dowiedziała się o tym, że jej poddani przymierają głodem. Ustanowiła tym wzorzec buty i ignorancji rządzących wobec problemów społecznych, a jej słowa od 250 lat powracają w ustach kolejnych pokoleń polityków. Do tej niechlubnej tradycji postanowił dołączyć prezydencki minister Krzysztof Szczerski.

Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

W sobotę udzielił radiowej Trójce wywiadu, w którym odnosił się do nauczycielskich postulatów zwiększania ich pensji. Postulatów – co trzeba wyraźnie zaznaczyć – ze wszech miar słusznych. Zarobki tej grupy zawodowej od dawna dramatycznie odstają od średniego wynagrodzenia w Polsce. My oczekujemy, że nasze dzieci będą dobrze kształcone, bo dobre wykształcenie nadal jest jednym z głównych źródeł awansu społecznego i materialnego. Politycy – zwłaszcza rządzącego PiS – oczekują z kolei, że edukacja będzie motorem innowacji i rozwoju polskiej gospodarki. Nie da się tego wszystkiego zrobić bez dobrych, zaangażowanych nauczycieli, którzy mogą się skupić na nauczaniu, a nie kombinowaniu, jak przeżyć od pierwszego do pierwszego.

I tu wchodzi Krzysztof Szczerski, cały na biało. Komentując słowa szefa ZNP, który stwierdził, że „obietnice PiS rozdawania pieniędzy z pominięciem edukacji przelały czarę goryczy”, prezydencki minister rzucił beztrosko: „Nauczyciele nie mają obowiązku życia w celibacie, więc i oni mogą korzystać z programu 500+”. Jak mniemam pracownikom oświaty kamień spadł z serca. Zwłaszcza tym, którzy mają dorosłe dzieci, więc 500+ nie dostaną lub tym bezdzietnym. Szczerski mówiący im wprost, że jak nie mają pieniędzy, niech płodzą dzieci, na pewno przekonał ich, że nie ma co walczyć o godną płacę.

Poza tym, że to wyjątkowo głupia i bezczelna wypowiedź, ignorująca realne problemy istotnej grupy społecznej, to jeszcze postawienie na głowie idei 500+. Owszem, to transfer socjalny, a nie żaden program demograficzny, ale tego typu świadczenie – jak każde inne – w normalnym państwie ma być uzupełnieniem pensji, a nie zamiast niej. PiS jednak woli zachęcać do jedzenia ciastek, a nie chleba. Nie znam nikogo, kto by się ciastkami najadł, ale znam takich, którzy nabawili się przez nie cukrzycy. Mam nadzieję, że pan minister w końcu to zrozumie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki