SOP był przerażony
Zdjęcia z Angelą Merkel (71 l.), które i tak okazały się nieostre, nie były jedynymi, których prezydent nie chciał pokazywać. Podobny los spotkał fotografię z bezdomnym mężczyzną, który podszedł do prezydenta w Bibliotece Rolniczej w Warszawie. - Później się okazało, że chorował na gruźlicę. SOP był tym przerażony – pisze Szymczuk. Andrzej Duda nie chciał jednak upublicznienia tego materiału z zupełnie innego powodu. Obawiał się, że zostanie odebrany jako pretensjonalna gra na emocjach.
Inaczej wyglądała sytuacja z ćwiczeniami SOP, w których prezydent zgodził się wziąć udział. - Zaraz pojawiłyby się zarzuty, że urządza sobie jakieś zabawy. Tymczasem to było zupełnie na serio – z pirotechniką, z granatem gazowym wrzucanym do budynku, ewakuacją prezydenta i jego rodziny, strzelaniem ślepą amunicją do napastników – wspomina jeden z najlepszych polskich fotografów.
Zadzwonił z informacją, że nie podoba mu się zdjęcie
W rozmowie z „SE” Szymczuk podkreśla, że mimo wszystko Andrzej Duda nie ingerował często w jego pracę. - Pamiętam jak już po opublikowaniu przez mnie jednego ze zdjęć z wizyty w USA prezydent zadzwonił do mnie i powiedział, że mu się nie podoba. Uważał, że jest zbyt pompatyczne. Sfotografowałem wtedy prezydenta z dołu, na tle potężnych wieżowców – mówi nam autor książki „Fotograf prezydenta”.
Zdarzały się zdjęcia , których sam prezydent nie chciał publikować - przynajmniej nie od razu. Jedną z takich sytuacji sfotografowała Eliza Radzikowska - Białobrzewska. Przy wejściu do biblioteki Rolniczej w Warszawie Andrzeja Dudę zaczepił bezdomny, który chciał mu opowiedzieć swoją historię. Później się okazało, że chorował na gruźlicę. SOP był tym przerażony. Zdejmowali próbkę z ubrania prezydenta, żeby sprawdzić, czy mogło dojść do zakażenia. Prezydent przytulił tego mężczyznę w takim serdecznym geście. Zdjęcie z tej chwili jest niezwykłe. To jedno z moich ulubionych. Szef prosił, żeby tego zdjęcia nie publikować przynajmniej na stronie i tym bardziej w social mediach. Nie chciał na tym budować swojego wizerunku bo fotografia była tak poetycka, że mogłaby zostać odebrana jako pretensjonalna gra na emocjach - fragment książki "Fotograf prezydenta"