Leszek Miller

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Leszek Miller: Z tendencyjną napastliwością

2012-05-03 10:51

Sobotni kongres SLD jednoznacznie przekreślił nadzieje "warszawki" i salonów, iż jedyną partię lewicową w parlamencie da się wyrzucić na śmietnik. A jeżeli nie wyrzucić - to zmarginalizować. Sprawić, by pozostała na kolanach i przyjęła z pokorą hasło sprzed lat "SLD wolno mniej". Sojusz okazał hart, którego zabrakło mu przed laty. Wówczas pozwolił się skłócić i dyktować sobie, co jest dobre, a co złe i jacy ludzie mogą w nim działać. Oczywiście tylko ci z certyfikatem wydawanym przez tzw. lepiej urodzonych.

Rozsierdzone panie dziennikarki, recenzujące poczynania lewicy, zachowały się jak ta teściowa z popularnych dowcipów - czego by zięć nie zrobił, to trzeba skrytykować, a najlepiej, jakby córka go rzuciła i wpadła w ramiona bogatego konkurenta, który chciałby się wżenić w rodzinę z tradycjami.

Bliżej nieznana dziennikarka Berendt zabłądziła. I udała się na inny kongres, bo doniosła, że w SLD wrze i zamiast pokazu jedności i chęci działania dominują niepewność, pesymizm i rozczarowanie. Pani Miziołek informuje, kto nie chciał zostać wiceszefami SLD, choć nikt im tego nie proponował. I kto nie przyjął miejsca w zarządzie krajowym, choć wyborów do tego gremium w ogóle nie było. Analizuje też, kto i dlaczego w trakcie obrad czytał gazetę i co może oznaczać dla przyszłości SLD, że kelnerowi upadły filiżanki. Pani Olczyk z kolei ogłosiła casting na nowego szefa Sojuszu, wieszcząc, że ten wybrany przez ponad 20 tys. ludzi utrzyma się rok.

Nie zawiodła pani Kublik. Jeszcze przed kongresem w jadowitym tekście zadawała pełne nadziei pytanie: czy Miller razem z SLD skręci sobie kark? Nie skręci, pani redaktor. Nie tylko dlatego, by nie dać pani satysfakcji ronienia krokodylich łez na pogrzebie. Czasy, kiedy artykuł w pani gazecie wywoływał drżenie rąk u politycznych elit już dawno minęły i pora przyjąć to do wiadomości.

Generalnie, panie redaktorki mają wszystko za złe. Wybory powszechne przewodniczącego - źle, bo mniej głosowało, niż powinno. Jeden kandydat? Źle. Trzeba było zmusić, żeby ktoś wystartował! Nowy lider mówi o dążeniu do władzy i kształtowaniu sprawiedliwego państwa - niepojęte, opozycja chce przejąć władzę? Zauważono tylko tych gości, których nie zaproszono. Pouczono z kim i jak działać. Lewicę podzielono na "wybieralnych" i "niewybieralnych".

Mniejsza o to. Jak było naprawdę, można zobaczyć na nowej stronie internetowej SLD. Tam można zobaczyć, wokół jakich spraw będziemy koncentrować swoją aktywność przez najbliższe cztery lata. Te filary to praca, zdrowie, edukacja i gospodarka. Szczególnie ważne będzie przeciwdziałanie rosnącym w Polsce nierównościom społecznym, stworzenie całościowego pakietu startowego dla młodego pokolenia oraz zapewnianie godnego życia emerytom i rencistom. SLD będzie czynić wszystko, by praca nie była przywilejem, a emerytura jałmużną. By leki ratujące życie nie były towarem luksusowym. By wzrost gospodarczy był widoczny w portfelach obywateli, a nie na wirtualnych wykresach malowanych przez premiera i ministra finansów.