Śladem Napoleona
Napoleon mawiał, że w polityce głupota nie stanowi przeszkody. I rzeczywiście naszym elitom politycznym ona w niczym nie przeszkadza. Nadto mają tę cechę, że umiejętnie łączą głupotę z brakiem klasy. Przykład? Proszę bardzo. Jedno z pierwszych zdań, które wypowiedział Emmanuel Macron po ponownym wyborze na prezydenta Francji brzmiało:
- Zwracam się też do tych, którzy są zawiedzeni porażką Marine Le Pen (…) Chciałem powiedzieć, że już nie jestem kandydatem jednej strony. Jestem prezydentem wszystkich Francuzów i Francuzek.
Gdy pan Duda został prezydentem oświadczył:
- Proszę pamiętać, że Andrzej Duda nie jest prezydentem wszystkich Polaków, bo nie został przez wszystkich Polaków wybrany.
Od początku znajomość panów prezydentów nie była łatwa. Gdy Emmanuel Macron postawił w jednym rzędzie Jarosława Kaczyńskiego, Marine Le Pen oraz Władimira Putina, pan Duda ostro go skarcił:
- Jeśli wygra to będzie musiał pracować, by Polska odzyskała zaufanie do niego i do Francji …
W rzeczywistości to Polska musiała odzyskiwać zaufanie Francji, co stało się, gdy zapłaciła jej 80 mln. zł. odszkodowania za zerwany kontrakt na śmigłowce Caracal. Dopiero wtedy prezydent Duda mógł zwiedzić Pałac Elizejski. Trwało to jednak krótko, gdyż swój rozdział do dziejów głupoty PiS dopisał premier Morawiecki. Na finiszu ostatniej kampanii zaatakował Macrona zarzucając mu, że choć wiele razy rozmawiał z Putinem, nic nie osiągnął.
Atak na Macrona został powszechnie odebrany jako wsparcie, dla jego konkurentki, klientki rosyjskiego prezydenta Mariny Le Pen. Macron w odwecie nazwał Morawieckiego skrajnie prawicowym antysemitą, który wyklucza osoby LGBT, po czym wybory i tak wygrał.
Przegrał natomiast inny wybranek PiS, zwolennik zamordyzmu i wróg Unii, słoweński premier Janez Janša. I jego na ostatniej wyborczej prostej PiS lewarował politycznie zabierając do Kijowa, żeby mógł się pokazać jako ważny gracz na scenie świata. Wrócił ośmieszony jako żyrant „międzynarodowej misji pokojowej, ale uzbrojonej”. Pomysł Kaczyńskiego jako polityczny idiotyzm został bowiem wyśmiany i odrzucony.
W obliczu dwóch tak spektakularnych porażek premier Morawiecki postanowił utrzymać się na europejskiej powierzchni choćby nawet chwytając się brzytwy. Jak gdyby nigdy nic wysłał depeszę gratulacyjną do prezydenta Macrona, w której dał do zrozumienia, iż liczymy na dalszy dialog, gdyż – jak to ujął – „Przyszłość Europy leży w naszych rękach”. Otóż na szczęście nie. Pani Le Pen jednak przegrała wybory i wpływ pana Morawieckiego i PiS-u na przyszłość Europy jest coraz mniejszy.