[Wywiad] Romuald Szeremietiew: Macierewicz oceni siebie czy Błaszczaka?

2018-08-14 5:00

Czy Antotni Macierewicz wróci do łask prezesa PiS? Komentuje były wiceszef resortu obrony, prof. Romuald Szeremietiew.

Szeremietiew

i

Autor: Archiwum serwisu

„Super Express”: – Wewnętrzna banicja w PiS Antoniego Macierewicza najwyraźniej dobiega końca. Jak donosi „Wprost”, Jarosław Kaczyński postanowił go zagospodarować i wyznaczył mu zadanie stworzenia „całościowej oceny” armii. Niektórzy pukają się w czoło i dziwią się, że ma oceniać swoje dzieło. Pana też to dziwi?
Prof. Romuald Szeremietiew: – Owszem, też się dziwię. Bo i trudno się temu nie dziwić. Nie bardzo bowiem rozumiem, czy minister Macierewicz otrzymał zadanie badania tego, jak sprawuje się jego następca i co osiągnął, a jeśli tak, to czy ma za zadanie pochwalić, czy zganić ministra Błaszczaka. Trudno to ocenić.
– To niby Mariusz Błaszczak miał oceniać i robić porządki po Macierewiczu. Gdzieś tam w gabinetach MON powstaje nawet jakiś audyt. To co? Miałby rozliczać Błaszczaka ze skuteczności rozliczeń z samym Macierewiczem?
– No właśnie. Chociaż sam minister Błaszczak przekonywał, że przychodzi do MON, by kontynuować dzieło swojego poprzednika i dokończyć sprawy, które ten rozpoczął. Jako dowód wskazywał choćby na kwestię rakiet Patriot. Chociaż zakup fregat z Australii to już chyba nie jest agenda Antoniego Macierewicza jako ministra. Coś się jednak zmieniło. I nie wiem, czy to, czy coś innego miałby oceniać były szef MON.
– Można w ogóle to zadanie traktować poważnie? Czy to jest element ugłaskiwania rannego drapieżnika? A może też jednak forma powrotu Macierewicza do wielkiej polityki?
– To na razie pozostanie chyba wielką zagadką. Ale jak mawiają, kiedy polityk jest nieodgadniony, można mu to poczytywać za zaletę. Pożyjemy, zobaczymy.
– Mówi się też o odejściu Mariusza Błaszczaka z MON, który podobno średnio się w tej roli odnajduje. Byłaby to strata dla polskiej armii?
– Trudno mi wchodzić w skórę pana ministra i odgadywać, jak się jako minister obrony narodowej czuje. Nie ulega jednak wątpliwości, że to bardzo trudny resort i zadnia, które są tam do wykonania nie są takie łatwe. Dla osoby, która nie służyła nigdy w wojsku, może się wydawać, że wystarczy wydać armii rozkaz i wszystko jest wykonane. Tak nie jest.
– Pan widzi, że sobie z tą niewdzięczną rolą radzi?
– Do ministra Błaszczaka, tak jak do ministra Macierewicza, mam jeden najważniejszy zarzut: brak strategii obronności. Jak wiadomo, poprzednia się po prostu zdezaktualizowała, bo i była przygotowana na inne zadania polskich sił zbrojnych, a nowa w ogóle nie powstała. Minister Macierewicz twierdził kiedyś w telewizji, że ona istnieje, ale jest tajna. Obawiam się jednak, że to niezupełnie było zgodne z prawdą.
– Wie pan, jak jest: jeśli jedni robią w wojsku rewolucję, drudzy te zgliszcza sprzątają, to nikt nie ma głowy do takich błahostek jak strategia obronności.
– Czy ktoś tego chce, czy nie, to jest podstawowa sprawa. Bez strategii trudno jest konstruować sensowny plan technicznej modernizacji armii, a wobec tego sensowniej wydawać pieniądze na zakupy. Ostatecznie bowiem nie wiadomo, czy to, co kupujemy w koncepcji strategicznej, której w końcu się doczekamy, będzie potrzebne, czy jednak nie.
– Nie wiem, czy Antoni Macierewicz wzniósłby się na tak krytyczne spojrzenie na swoje dziedzictwo i jego kontynuację przez ministra Błaszczaka.
– No cóż, prawda jest taka, że MON stawia wóz przed koniem. Najpierw trzeba wiedzieć po co, a dopiero potem co.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki