Rafał Woś: Trochę prawdy o inflacji
Po pierwsze, że inflacja - co do zasady - jest wcale żadną dżumą czy inną cholerą spadającą na biedne gospodarki. To normalny proces ekonomiczny. Mało tego. Kilka procent inflacji (tak koło 5-6 proc. w skali roku) jest wręcz dowodem, że w gospodarce „gra gitara”. To coś jakby efekt uboczny zdrowego życia gospodarczego - najczęściej wynikający z faktu, że rosną płace i dochody obywateli. Ci zaś nie chowają ich w skarpecie ani nie oddają na zatracenie banksterom tylko kupują sobie „dobre życie” pompując środki w gospodarkę. Dzięki czemu pracę mam ja i wy. Bo ludzie dobrze zarabiający kupią gazetę w kiosku, warzywa na bazarze, obiad w knajpie.
Dlaczego więc obecna inflacja to nie te 5-6 proc.? Ale raczej kilkanaście procent? No cóż. To, co przeżywamy teraz jest efektem naszego podczepienia pod wielki zglobalizowany świat. A w tym świecie mieliśmy najpierw wielką transformację energetyczną (bo ekologia), potem pandemię covid-19. A teraz wojnę na Ukrainie. Wszystkie te procesy sprawiły, że cały szereg najbardziej kluczowych surowców (żywność, paliwa, minerały) mocno podrożał. A ponieważ surowce mają to do siebie, że są potrzebne do produkcji innych dóbr i usług, to nie dziwmy się, że drożeje wszystko. Tak to działa.
I tak dochodzimy do punktu trzeciego. Wielu szamanów naszej debaty ekonomicznej twierdzi, że z inflacją można i trzeba się z całą surowością rozprawić. Nie wierzcie im! Zbijanie inflacji za wszelką cenę nie jest dobre. Nie jest dobre duszenie płac tylko po to, by Polacy zbiednieli i wydawali mniej. Nie jest też dobre ciągłe podnoszenie stóp procentowych przez bank centralny, bo to utrudnia ludziom dostęp do taniego kredytu. A kredyt (w życiu i biznesie) jest jak tlen.
Wszystkie te rozwiązania problemu inflacji nie uleczą. Bo nie jest prawdą, że najzdrowszy jest ten pacjent, który się nie rusza i nie oddycha. On przecież najpewniej po prostu nie żyje. Tak samo z inflacją. Ona musi być. Właśnie po to, by płace wciąż mogły rosnąć, a bezrobocie pozostawało niskie. Jeśli te warunki zostaną utrzymane to wszystko będzie dobrze. I w końcu sobie z tą pocovidowo-wojenną drożyzną poradzimy.
Czego sobie i wam - drodzy Czytelnicy - serdeczne życzę.