Włodzimierz Cimoszewicz

i

Autor: Adrian Starus Włodzimierz Cimoszewicz

Wyrzucili zwykłego pacjenta, żeby zrobić miejsce Cimoszewiczowi? Skandal w szpitalu

2019-05-29 10:22

Panuje powszechna opinia, że politycy w Polsce są znacznie lepiej traktowani od zwykłych obywateli. Przekonali się o tym pacjenci Centralnego Szpitala Klinicznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Warszawie. Portal Wp.pl zaalarmował, że z powodu wizyty byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza w szpitalu personel medyczny miał wyrzucić ciężko chorego pacjenta z izolatki na korytarz.

W warszawskim szpitalu MSWiA leczą się politycy, ale pacjentami są też zwykli ludzie. Niestety, ci drudzy mają być traktowani zdecydowanie gorzej od „pacjentów VIP”. Portal Wp.pl dotarł do skargi skierowanej do Izby Lekarskiej w Warszawie przez córkę jednego z pacjentów. Kobieta skarży się na zachowanie pracowników szpitala w momencie przyjazdu do placówki byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza. – Bardzo proszę o wzięcie pod uwagę, że prof. (...) inaczej traktuje zwykłych ludzi, a inaczej celebrytów i polityków, których widzieliśmy, podczas gdy tata leżał w szpitalu. Rozumiem, że są to osoby, które zasługują na szczególne traktowanie. Jako przykład przytoczę pobyt Pana Cimoszewicza. Cimoszewicz został przywieziony na noszach, ale był przytomny i zszedł z noszy o własnych nogach. Przed jego przyjazdem wywieziono z izolatki człowieka, który przez wiele tygodni leżał wyczerpany. Był zarażony bakterią szpitalną, miał niekończące się biegunki i schudł do 40 kg. Pacjent ten wymagał monitorowania, a został wywieziony na salę pooperacyjną bez monitorów. Izolatka została zwolniona dla pana Cimoszewicza, który posiedział dwie godziny w skórzanym fotelu i wyszedł pełny sił o własnych nogach ze szpitala – czytamy w piśmie. Portal dodał, że sytuacja miała miejsce w styczniu 2016 roku.

Wiadomo, że skarg związanych z przyjmowaniem „specjalnych” pacjentów przez szpital było więcej. Innym razem personel miał wynieść na korytarz człowieka w stanie agonalnym, który zarażony był groźną bakterią. Mężczyzna po opuszczeniu szpitala trafił do zakładu opiekuńczo-leczniczego gdzie zmarł. – Albo zabieracie ojca do ZOL-u albo wystawię go wam pod bramę. Nie mogę go trzymać dłużej, ponieważ blokuje miejsca moim pacjentom – miał powiedzieć przez telefon rodzinie pacjenta szef kliniki. W tym przypadku nie wiadomo o jakiego pacjenta miało chodzić.

Centralny Szpital Kliniczny MSWiA i Włodzimierz Cimoszewicz nie chcieli komentować sprawy.

Ważny polityk PO: 7 procent jest do odrobienia. ZOBACZ!